Dzięki temu turyści wracający z wakacji na Minorce samolotem linii Thomas Cook wylądowali w Glasgow w Wielkiej Brytanii z opóźnieniem zaledwie 35 minut. A początkowo wyglądało na to, że podróż potrwa znacznie dłużej.
- Byliśmy już na pokładzie, gotowi do startu, gdy kapitan ogłosił, że mamy problem techniczny i mechanik musi przylecieć z Manchesteru, żeby to naprawić - opowiada Keith Lomax, który wracał z żoną z tygodniowego urlopu.
Ale awarię udało się usunąć znacznie szybciej. Pilot wprawdzie nie spytał się "czy leci z nami mechanik lotniczy?", ale on i tak się zgłosił. Okazało się, że jeden z pasażerów jest mechanikiem lotniczym i pracuje dla linii Thomsonfly.
Thomsonfly ma umowę z liniami Thomas Cook o wzajemnej obsłudze technicznej, a pasażer - odpowiednie umiejętności i uprawnienia do naprawy Boeinga 757-200. - Sprawdziliśmy jego licencję i upewniliśmy się, że jest tym za kogo się podaje. (...) Jesteśmy bardzo wdzięczni za to, że leciał tego dnia - mówi rzeczniczka Thomas Cook.
Pasażerowie też byli zadowoleni i nagrodzili mechanika gromkimi brawami. - Świadomość, że osoba, która naprawiła samolot wciąż jest na pokładzie, dodaje otuchy - zapewnia Keith Lomax.
POLECAMY: