50-letni John Manley z Karoliny Północnej od dwóch lat miał problemy z oddychaniem i mówieniem. Lekarze w końcu odkryli przyczynę. Bardzo, bardzo dziwną . Sprawca kłopotów to... kawałek plastikowego opakowania po jedzeniu.
Kawałek plastiku, który utkwił w płucach mężczyzny - fot. AP
Widać na nim napis ''hamburgers" i logo restauracji Wendy's (specjalność - ''staroświeckie hamburgery"). Mężczyzna musiał go ''wciągnąć'' razem z napojem w czasie wizyty w lokalu. - Lubię pić dużymi łykami. Nie widzę innej możliwości, żeby tam [do płuc] się dostał - mówi mężczyzna.
On i jego żona byli zaskoczeni nagłym pogorszeniem się jego zdrowia po przeprowadzce dwa lata temu z Nowego Jorku do Raleigh w Karolinie Północnej. Manley'a musiało zbadać wielu lekarzy, zanim udało się ustalić przyczynę problemów z mówieniem i oddychaniem - ciało obce w płucach . Ale co to było? I jak to coś wyjąć?
- Jeden z lekarzy mówił, że trzeba usunąć płuco. Odmówiłem. To było najprostsze dla nich - wspomina. 50-latek trafił w końcu do dr Momena Wahidiego, dyrektora pulmonologii interwencyjnej w Centrum Medyczne Uniwersytetu Duke'a w Durham. Lekarze wprowadzili do płuc mężczyzny bronchoskop z kamerą i wyciągnęli to coś.
Dr Wahidi nie może zapomnieć tego zaskoczenia wśród wszystkich członków zespołu operacyjnego. - Patrzyliśmy na to i zdaliśmy sobie sprawę, że na tym są litery... Zaczęliśmy czytać na głos ''A-M-B-U-R-G-E-R". Hamburgery! - wspomina lekarz.
Zdarzało mu się już wyciągać różne rzeczy z płuc pacjentów: paznokcie, kawałki zębów, orzeszki. Ale kawałek plastiku zdarzył się po raz pierwszy. - To jest najdziwniejsza rzecz, jaką usunąłem w swojej karierze - zapewnia.
Manley jeszcze nie wie, czy będzie chciał kontaktować się w tej sprawie z kierownictwem restauracji, w której doszło do wypadku. Na razie najważniejszy dla niego jest powrót do zdrowia: - Mogę oddychać. Mogę wstać i wyjść z psem na spacer. Wcześniej nie mogłem tego zrobić.
WIĘCEJ DZIWNYCH NIUSÓW ZNAJDZIESZ NA DESER.PL>>>