Przyjaciele wygrali na automacie. Spotkają się w sądzie

Jeżeli chodzi o jednorękich bandytów, lepiej nie mieć przyjaciół. Zbyszek to wie, Rychu to wie. I Mirek też.

Komu należą się ponad dwa miliony euro wygranej? Kobiecie, która zapłaciła za żetony, czy mężczyźnie, który nacisnął guzik w jednorękim bandycie? Dawni przyjaciele spór o pieniądze rozstrzygną w sądzie.

6 marca Marie-Hélene Jarguel grała na automatach w kasynie w okolicach Montpellier. Obok niej siedział Francis Sune, przyjaciel, który często przynosił jej szczęście. Ona płaciła za żetony, on dwanaście razy naciskał guzik. I nic. Za trzynastym razem na ekranie w jednym rzędzie pojawiły się trzy siódemki. Wygrana: 2,2 mln euro.

Była wielka radość i szampan dla wszystkich. Jarguel dostała czek na pełną sumę. Wewnętrzne przepisy kasyna są jasne: na automacie można grać tylko pojedynczo, wygrana należy się jednej osobie. Ale kilka dni później Sune pozwał swoją przyjaciółkę, żądając co najmniej połowy kwoty.

- To ja jestem zwycięzcą. Mogła kupić żetony nawet za tysiąc euro, ale beze mnie nic by nie wygrała. Przyniosłem jej szczęście - twierdzi mężczyzna. - Mamy dwóch zwycięzców. Osobę, która kupiła żetony i osobę, która zagrała - dodaje jego adwokat.

Ale pani Jarguel jest twarda. - Nie dostanie ani centa. Chciałam oddać część kwoty, a on pozwał mnie do sądu! Teraz nic mu nie dam. To moje pieniądze - mówi. - Ten mężczyzna w żaden sposób nie wpłynął na wygraną. To maszyna zdecydowała, on tylko nacisnął guzik - twierdzi jej prawnik.

Wyrok zostanie ogłoszony 15 grudnia.

ZAPRASZAMY NA DESER.PL || FACEBOOK || WYKOP

Kto powinien dostać pieniądze z wygranej?
Więcej o: