Około 5200 Australijczyków zgromadziło się w poniedziałek przed słynnym budynkiem opery w Sydney, aby przez ponad godzinę pozować nago znanemu amerykańskiemu fotografikowi Spencerowi Tunickowi .
- Niech wszystkie pary przytulą się i pocałują, przyjaciele też niech się pocałują, a obcy niech robią co chcą - instruował zebranych artysta, który słynie z fotografowania skupisk nagich ludzi w miejscach publicznych.
Sesja w Sydney została zorganizowana z okazji dorocznej parady gejów i lesbijek Sydney Gay & Lesbian Mardi Gras, która odbyła się w weekend. Wśród modeli znaleźli się również prezenter pogody z australijskiej TV i kobieta w ciąży, która zaraz po sesji pojechała do szpitala i urodziła dziecko.
Sesja zdjęciowa przed operą w Sydney, fot. AP
- Nigdy więcej nie będę miał okazji tego zrobić, więc nie warto się powstrzymywać - powiedział inny uczestnik sesji, 19-letni Art Rush. - Nie czuje się seksualności, tylko plemienność, zgromadzenie ludzkości - tłumaczył.
''Żywe rzeźby'' Tunick fotografuje od 1992 r. Ma już w swoim dorobku blisko 100 takich instalacji, aranżowanych m.in. w Miami , Wiedniu czy Londynie, ale też na kurczącym się lodowcu Aletsch w Szwajcarii.
Rekordowa liczba ludzi - 18 tys. - pozowała do jego zdjęcia w Meksyku w maju 2007 r. Także w Sydney w sesji uczestniczyło dwukrotnie więcej osób, niż Tunick oczekiwał .
Artysta podkreśla, że jego prace ukazują kruchość życia w surowym krajobrazie miejskim i nie mają nic wspólnego z erotyką czy ekshibicjonizmem. Argumentacja ta nie przemawia do władz USA, gdzie fotografik siedmiokrotnie był aresztowany.
Hal / PAP