18 marca 1990 roku. Wczesny ranek. Dwóch mężczyzn w przebraniu policjantów wchodzi do Muzeum Isabelli Stewart Gardner w Bostonie. Musieli wiedzieć, że placówka jest bardzo słabo zabezpieczona.
Bez trudu obezwładnili, związali i zakneblowali dwóch niedoświadczonych strażników. A potem przez 81 minut buszowali wśród obrazów, zabierając wybrane dzieła.
Zabrali płótna Rembrandta, Vermeera, Degas, Maneta. Najcenniejsze wśród nich to ''Koncert'' Vermeera , jedno z zaledwie 36 znanych dzieł holenderskiego mistrza, warte 250 milionów dolarów.
''Koncert'' Vermeera, fot. AP
W sumie łupem złodziei padło 13 obrazów o wartości co najmniej pół miliarda dolarów! Kradzież była zbyt spektakularna, żeby ktoś próbował je sprzedać. Co się z nimi stało? Do dziś nie wiadomo. 20 lat po kradzieży FBI wraca do tej sprawy.
Kto mógł dokonać kradzieży? Krąg podejrzanych obejmował lokalnych bandziorów mniejszego kalibru, króla światka przestępczego w Bostonie, słynnego Whitey'a Bulgera, a nawet tajemniczych wysłanników IRA. Śledczy chcą teraz ponownie zbadać próbki DNA.
eden ze strażników stoi obok Pokoju Holenderskiego w Muzeum Isabelli Stewart Gardner, zdj. arch. z 21 marca 1990 r. Fot. AP
Jeden ze strażników w Muzeum Isabelli Stewart Gardner, zdj. arch. (fot. AP)
Ale przede wszystkim chodzi o odzyskanie obrazów . Muzeum oferuje 5 mln dolarów nagrody (''bez zadawania zbędnych pytań'') dla każdego, kto w tym pomoże, a prokuratura - nietykalność. Wielkie billboardy z informacją o nagrodzie można zobaczyć wjeżdżając do Bostonu.
Najbardziej prawdopodobna wersja zakłada, że sprawcami są miejscowi złodziej, którzy znali wyjątkowo słaby system zabezpieczeń w muzeum. Musieli wiedzieć, że ochroniarze nie mają nawet przycisku, którym mogliby zaalarmować policję. Mogli nawet nie docenić łupu, który zgarnęli.
Czy zdawali sobie sprawę z tego, co tak naprawdę kradną? Autoportret Rembrandta z 1629 roku, jeden z najcenniejszych eksponatów w muzeum, najpierw zdjęli ze ściany, a potem... zostawili. Zamiast tego starannie i cierpliwie wycięli niewielką rycinę holenderskiego mistrza.
Wyobrażam sobie tych złodziei, jak budzą się następnego ranka, patrzą do gazet i stwierdzają: ''Właśnie dokonaliśmy największej kradzieży dzieł sztuki w historii'' - mówi Anthony Amore, dyrektor muzeum odpowiedzialny za zabezpieczenia.
Wynieśli rysunki koni autorstwa Degas, przeszli obojętnie obok dzieł o dużo większej wartości, m.in. obrazu Botticellego. Próbowali zdjąć flagę z czasów napoleońskich, zignorowali cenne listy z podpisem samego Napoleona. Dlaczego?
Jeśli kiedykolwiek będziemy mogli porozmawiać z tymi złodziejami, co jest sprawą drugorzędną, chciałbym ich spytać: dlaczego wybraliście to? Dlaczego pominęliście Rafaela? - mówi Amore.
Równie zagadkowe jest również to, w jaki sposób udało im się dostać do galerii na pierwszym piętrze, wynieść stamtąd obraz Maneta (pomijając po drodze inne, cenniejsze płótna) - nie uruchamiając czujników ruchu.
Skradziony obraz Maneta ''Chez Tortoni'', fot. AP
Wychodząc z muzeum nie zapomnieli oczywiście włamać się do biura ochroniarzy i zabrać taśm z nagraniem wideo. 13 cennych dzieł sztuki zniknęło jak kamień w wodę.
- To jedna z najciekawszych powieści, jakie można napisać. Brakuje tylko ostatniego rozdziału - mówi agent FBI Geoffrey Kelly, który od 8 lat prowadzi śledztwo w tej sprawie.
Hal