Amerykańscy naukowcy ponownie wzywają rosyjskiego geniusza, by odebrał należne mu milion dolarów nagrody. Mieszkający w Sankt Petersburgu matematyk konsekwentnie odmawia.
Jednak organizacje pomocowe w rodzinnym mieście wzywają go, by odebrał należny mu milion dolarów i oddał pieniądze potrzebującym dzieciom.
Grigorij Perelman odmówił przyjęcia nagrody już cztery lata temu. Przyznał mu ją matematyczny Instytut Clay za przedstawienie dowodu na tzw. Hipotezę Poincarego , która była jednym z najbardziej skomplikowanych problemów matematycznych wszechczasów.
- Nie interesują mnie pieniądza ani sława - mówi 43-letni Rosjanin. Uważa, że ma wszystko, czego potrzebuje. Według doniesień, na co dzień mieszka on w trudnych warunkach z niedołężną matką w bardzo małym, zaniedbanym mieszkaniu. Prasa podaje, że w tym tygodniu matematyk nie wpuścił przedstawiciela amerykańskiego instytutu do domu i rozmawiał z nim przez drzwi.
Nie chcę być wystawiony na widok, jak zwierzę w zoo. Nie jestem bohaterem matematycznym. Nawet nie odniosłem aż tylu sukcesów. Dlatego nie chcę, żeby wszyscy się na mnie gapili - powiedział.
O zostawienie Perelmana w spokoju zaapelował Siergiej Mironow, przewodniczący Rady Federacji, wyższej izby rosyjskiego parlamentu. Stwierdził, że ''nie przystoi zaglądać innym do kieszeni i liczyć ich pieniądze'' - podała rosyjska agencja Interfax.
Hal / IAR
JESTEŚ NA FACEBOOKU? ZOSTAŃ JEDNYM Z PONAD 1400 FANÓW! ZAPRASZAMY>>>