Gordon Hardy, nosząc codziennie ten sam garnitur, nie wyglądał na kogoś, kto posiada ponad milion funtów. Okazało się, że nie był tak ubogi, na jakiego wyglądał - pisze ''Daily Mail''.
Wiadomo było, że bezdzietny, emerytowany urzędnik wspólnie z żoną zmarłą dwa lata wcześniej, oszczędzali przez całe życie, ale dopiero po jego śmierci wyszło na jaw, że ich zaskórniaki są warte 1,4 miliona funtów . O tej fortunie wiedział tylko adwokat, Lyndsey McHale.
- Pan Hardy był prawdziwym, skromnym dżentelmenem w starym stylu [...]. Zawsze nosił ten sam garnitur. Kiedy musiał przenieść się do domu opieki, okazało się, że jest to jedyne ubranie, jakie posiada. [...] Po prostu nie interesowało go wydawanie pieniędzy.
Chcieli, by ich majątek został rozdzielony pomiędzy trzy organizacje charytatywne, opiekujące się zwierzętami (PDSA, Niebieski Krzyż i Sanktuarium Osiołka).
Kiedy pani Hardy zmarła, jej mąż udał się do prawnika i wręczył mu skrawek papieru, na którym spisany był wykaz oszczędności. - Pytałem go czy zechciałby sobie coś kupić lub gdziekolwiek pojechać, ale on zawsze odpowiadał: "na co miałbym wydawać pieniądze?"
Później poprosił o wypłacanie sobie dwudziestu funtów miesięcznie , z czego około dziewięciu pochłaniały same rachunki za elektryczność.
Kiedy umarł, jego adwokat dodał: - Niestety, nigdy nie wrócił do siebie po śmierci swojej żony. Ich oszczędności przynajmniej wesprą sprawę, którą popierali.
sza