Jak się okazało, był to strzał w dziesiątkę. Ze zmartwionymi rodzicami skontaktowała się natychmiast doktor Sara Barton. Zadała ojcu i Tedowi jeszcze kilka pytań, m.in o częste krwotoki z nosa, po czym powiedziała, aby natychmiast udali się do szpitala.
Podejrzenie padło na ostrą białaczkę limfoblastyczną. Dzięki wczesnemu rozpoznaniu, chłopiec ma dużo większe szanse na wyzdrowienie niż pacjenci, którzy zwlekali z wizytą w szpitalu.
Obecnie mały pacjent ma za sobą już trzy miesiące chemioterapii, ale w perspektywie czekają go jeszcze ok. 3 lata leczenia. Aby pocieszyć syna i dodać mu otuchy, Philip Rice postanowił także zgolić głowę, aby się do niego upodobnić. Rodzina jest pewna, że leczenie będzie przebiegało dobrze.
Cóż, pozostaje nam trzymać kciuki za Teda, i życzyć dalszych sukcesów spostrzegawczej pani Doktor. Jak widać, w dobie globalnej sieci takie przypadki stają się coraz częstsze .