Boeing 737 lecący z Miami z 97 ludźmi na pokładzie krążył nad płytą lotniska, domagając się odpowiedzi z wieży. Pilot zdecydował o lądowaniu, ponieważ w kolejce czekały kolejne maszyny - m.in Airbus 320 z Chicago (68 pasażerów). Załoga tamtej maszyny także zdecydowała się na lądowanie bez kontaktu z kontrolą lotów. Pilotom udało się 'usiąść' bezpiecznie.
Jak się okazało, problemem było słabe obłożenie wieży w porze nocnej (od północy do godziny 6 rano). Całego ruchu lotniczego pilnowała zaledwie jedna osoba. Mimo wielokrotnych wezwań nadawanych do kontroli lotów, a także telefonów kontrolerów z innych lotnisk w regionie, nie zareagowała.
(fot. sxc.hu)
Agencja zajmująca się bezpieczeństwem ruchu lotniczego obecnie bada zdarzenie, jednak wszystkie informacje wskazują na to, że kontroler zwyczajnie... zasnął.
Sekretarz ds. transportu Ray LaHood poinstruował już zarząd lotniska, aby w porach nocnych na wieży znajdowały się przynajmniej dwie osoby.
Tymczasem, liczba błędów popełnianych przez kontrolę lotów w Stanach Zjednoczonych wzrosła w ciągu roku o 51%. Jako powody podawane są: wyśrubowany czas pracy kontrolerów i mała liczba osób na jednej zmianie. Zawód ten uznawany jest za jeden z najbardziej stresujących na świecie.