Niektórzy dali się zwieść pozorom i porównali tę akcję do malowania trawników przez wojsko, przygotowujące się na przyjazd I sekretarza PZPR. Tymczasem różnica jest istotna: żeby móc pomalować trawę, potrzebna jest trawa. Czujni internauci zauważyli, że jeśli trawa w ogóle nie wyrosła, używa się nie farby, a hydrosiewu - mieszanki wody, nasion, nawozu i paru innych składników.
A po kilku dniach od hydroobsiewu z ziemi wyrasta prawdziwa trawa, której już nie trzeba malować.