Pobyt ogiera na wolności nie trwał długo. Po dwudziestu minutach został złapany i zawieziony z powrotem do swojej stajni.
- Przegalopował z pełną prędkością kilka kilometrów, zanim udało się go dogonić i złapać - powiedział rzecznik miejscowej policji. - Prawdę mówiąc, aparat fotoradaru uruchomił jeden z kierowców przekraczających dozwoloną prędkość, koń przypadkowo znalazł się na zdjęciu.
Kierowca, którego auto zostało uwiecznione na fotografii z uciekającym wierzchowcem, protestował przeciwko przyznaniu mu mandatu. Tłumaczył policjantom, że przyspieszył, chcąc uniknąć zderzenia ze zwierzęciem. Wymówki jednak nie zdały się na nic. Koń natomiast pozostał bezkarny.