Ministerstwo Infrastruktury znalazło sposób na obniżenie kosztów zdawania egzaminu na prawo jazdy. Być może jeszcze w tym roku rodzice kursantów będą mogli uczyć swoje pociechy jazdy przed przystąpieniem do testu.
Obecnie po ukończeniu podstawowego kursu w ośrodku szkolenia kierowców każda osoba, która nie czuje się pewnie przed egzaminem może dokupić nauki uzupełniające. Jednak siadać za kółkiem wolno jej wyłącznie pod okiem instruktora.
Jednak według ministerstwa nie jest to dostatecznie dobre rozwiązanie dla młodych kierowców:
Kierowcy po ukończeniu kursów brakuje często nie tyle umiejętności, ile obycia za kierownicą. Nie wszyscy po zaliczeniu wymaganych 30 godzin czują się pewnie i swobodnie - czytamy w Dzienniku Gazecie Prawnej.
Jeszcze w 2018 roku ma pojawić się przepis, który umożliwi kursantom naukę pod okiem rodziców. Na razie nie wiadomo, czy ustalenia będą dotyczyć wszystkich kursantów czy np. zostaną wprowadzone ograniczenia wiekowe.
Jak podaje Dziennik Gazeta Prawna, młodych kierowców będą mogły uczyć tylko osoby spokrewnione z nimi w pierwszym stopniu. Oznacza to, że szkolić podopiecznych nie wolno dziadkom, wujostwu, a tym bardziej kolegom. Wyjątkiem są prawni opiekunowie, którzy również mogą pełnić rolę instruktorów.
Auto do udzielania takich lekcji nie musi być wyposażone w dodatkowe pedały, jakie znajdują się w samochodach należących do szkół jazdy. Będzie musiało mieć jedynie dodatkowe lusterka.
Drodzy Czytelnicy!
Wasz głos jest dla nas bardzo ważny - piszcie do nas na adres buzz_redakcja@gazeta.pl
Czekamy na Wasze listy - Redakcja Buzz.gazeta.pl