Mnie chodzi o to, że dla motłochu matka jest z automatu winna. Ojciec niewinny jak baranek, jak dziecko spadło, bo dywanik był za śliski, to był akurat w sklepie po bułki. Szymon z Będzina vs. Madzia z Sosnowca. Teatr absurdu... -- (...) In an analysis of two large-scale, nationally representative