Na temat Marilyna Mansona krążyło mnóstwo plotek: miał pożerać żywe kurczaki śladem Ozzy'ego Osbourne'a, kolekcjonować protezy kończyn (to akurat prawda) czy dokonywać wymyślnych aktów autoerotyzmu. Ale tylko jedna z tych pogłosek zasłużyła na miano miejskiej legendy. Słyszał ją niemal każdy fan serialu "Cudowne lata".
Jak brzmi? Otóż podejrzewano, że aktor grający Paula to nikt inny jak młody Marilyn Manson. W kontekście dokonań muzyka, mit niezwykle bawił, bowiem serialowy Paul był całkowitym zaprzeczeniem osobowości wokalisty.
Ale czy mit był prawdziwy? Nie. Marilyn Manson naprawdę nazywa się Brian Warner, a aktor, który grał Paula Pfeiffera - najlepszego kumpla głównego bohatera - nazywa się Josh Saviano i nie jest spokrewniony z muzykiem.
Na koniec odrobina nostalgii:
W latach 60. światem wstrząsnęła informacja o rzekomej śmierci członka Beatlesów i potajemnym zastąpieniu muzyka... sobowtórem. Według tej teorii spiskowej ex-Beatles (jeden z dwójki żyjących członków zespołu) miał zginąć w wypadku samochodowym w roku 1966.
Wszystko zaczęło się w roku 1967 od zwykłej plotki. Kiedy w 1969 grupa studentów zaczęła publikować artykuły o domniemanej śmierci artysty, machina ruszyła. Co ich do tego skłoniło? Setki rzekomych wskazówek ukrytych w tekstach i na okładkach płyt. Poszlaki i teorie bywały niezwykle misterne.
Wierzono np. że okładka "Abbey Road" (wydanej w 1969) przedstawia kondukt pogrzebowy, w którym ubrany na biało John to kaznodzieja, ubrany na czarno Ringo - żałobnik, a George w jeansach - grabarz. Zaś nagie stopy Paula miały świadczyć o tym, że to on jest nieboszczykiem.
Jeśli chcecie poznać więcej ''dowodów'' prawdziwości teorii o śmierci McCartneya obejrzyjcie poniższy fragment krótkiego dokumentu o domniemanej śmierci Paula:
Nagle wszystko symbolizowało straszne wydarzenia wewnątrz zespołu, które nigdy nie miały miejsca. Nie minęło zbyt dużo czasu, zanim teoria nabrała rozpędu i stała się miejską legendą. Plotki ostatecznie zdementował sam Paul w wywiadzie dla magazynu ''Life''.
A jak aferę odebrał sam muzyk? Przekonajcie się sami:
Ta historia to przykład celowo skonstruowanej miejskiej legendy, w którą nikt nie uwierzył już na samym początku. To nie zmienia faktu, że jest bardzo zabawna.
W połowie lat 90. jeden z brukowców poinformował swoich czytelników, że John Kennedy wcale nie został zamordowany, ma się dobrze i mieszka w wiosce na Suwalszczyźnie. Cała historia była wyssana z palca i była typowym przykładem polityki działania brukowców w sezonie ogórkowym. Ale nie powiemy - fajnie by było, gdyby sławy pozorowały własną śmierć, żeby na stare lata przeprowadzić się do malowniczych zakątków Polski. Wtedy moglibyśmy np. minąć się na łódkach z Elvisem na jednym z mazurskich jezior.
Według legendy Walt Disney został zamrożony w specjalnej, pionierskiej komorze kriogenicznej i ma zostać przywrócony do życia dokładnie za sto lat - kiedy zostanie wynalezione lekarstwo na raka. Walt borykał się chorobą nowotworową płuc, ponieważ nie stronił od papierosów. Według mitu komora ukryta jest pod kolejką górską Piraci z Karaibów w amerykańskim Disneylandzie.
W rzeczywistości nic takiego nie miało miejsca. Walt Disney zmarł na raka, a jego ciało zostało skremowane. Kto wie, co by sobie pomyślał, gdyby zobaczył Chihuahue w Holywood.
Michael Jackson to król nie tylko popu, ale i miejskich legend. O wszystkich mitach, jakie wokół niego narosły, zrobił nawet kapitalny teledysk do utworu "Leave Me Alone".
Plotek było wiele, ale jedna wybijała się ponad wszystkie inne - Michael Jackson się wybielił. Jak to zrobił? Każdy miał inną teorie na ten temat, ale do najpopularniejszych należało chemiczne wybielanie skóry, przeszczep czy transfuzja. Pomysłów było naprawdę wiele, ale żaden nie miał zbyt wiele wspólnego z prawdą.
Michael Jackson cierpiał na vitiligo, inaczej bielactwo nabyte. Choroba objawia się depigmentacją skóry, przez co pojawiają się na niej plamy. Gdy artysta zaczął takie obserwować na swoim ciele, stosował sztuczki maskujące - makijaż, nosił rękawiczkę, by ukryć plamy na dłoni.
Na ten temat powiedziano już naprawdę wiele, ale wciąż jednak spora grupa osób wierzy, że wybielał się sam. Może to je przekona:
[A PAMIĘTASZ JAK...?] Koszmarne zabawki, które kochaliśmy w latach 90. >>
Ptyś, lody Bambino, Kukuruku, guma Turbo - słodycze, których już nie ma >>>