We wtorek 16 lutego zaczęło się dziać. Szef IPN Łukasz Kamiński poinformował na krótkiej konferencji prasowej, że żona gen. Kiszczaka, Maria Kiszczak, zaproponowała sprzedaż akt, które były w posiadaniu jej męża. Dotyczyły TW "Bolka". Wdowa szybko pożałowała swojej decyzji, ale nic nie było już w stanie zatrzymać fali następnych wydarzeń.
Akta bardzo szybko zostały udostępnione mediom. Nie przebadał ich wcześniej grafolog. Zawierają m.in. zobowiązanie do współpracy z SB, raport o werbunku ''obywatela Lech Wałęsa'', arkusz wypłat, które ''Bolek'' miał pobierać, dokumenty mówiące o tym, że TW odmawia dalszej współpracy oraz powód rozwiązania współpracy z ''Bolkiem''.
Podczas, gdy jedni zajmują się samodzielnym badaniem autentyczności podpisów Lecha Wałęsy, inni zastanawiają się dlaczego właśnie teraz te akta zostały upublicznione. Jak zwykle nikt nie bawił się w zbytnią delikatność. Bo komunę po prostu trzeba obalić od nowa...
I co będzie dalej? Jak postąpić w świetle świeżo ujawnionych informacji? Są pewne koncepcje...
Jakaś kara musi się znaleźć...
Ale ten dramat ma więcej postaci. Nikt nie zapomniał, że prezydent chętnie wszystko podpisuje
W związku z ujawnieniem akt generała Kiszczaka pojawiły się głosy, że port lotniczy w Gdańsku nie może dłużej nosić imienia Lecha Wałęsy
Lech Wałęsa pozostaje pod obstrzałem, ale to nie znaczy, że innym dawne postępowanie zostało zapomniane
Lech Wałęsa pozostaje pod obstrzałem, ale to nie znaczy, że innym dawne postępowanie zostało zapomniane
Każdy miał jakąś rolę do odegrania
I przy tym wszystkim pozostaje jeszcze jedna zasadnicza kwestia: czy aby na pewno akta SB są najbardziej obiektywnym i niezafałszowanym źródłem prawdy?