Jednych imprez nie pamięta się w ogóle, inne ciągną się za człowiekiem przez całe życie. Bartłomiej Misiewicz ma z czego być dumny - o jego imprezie w klubie ''WOW'' w Białymstoku napisał dziennik ''Fakt''.
Bartłomiej Misiewicz, według reportera Radosława Grucy, miał być gwiazdą wieczoru. ''Fakt'' powołuje się na świadków i pisze, że rzecznik MON przyszedł na imprezę w towarzystwie ochroniarza ubranego na sportowo. Nie tylko podobno stawiał wszystkim kolejki, ale też miał proponować losowo pracę w Ministerstwie Obrony.
''Fakt'' pisze też o tym, jakie ''wejście'' miał mieć rzecznik MON. Rzadko zdarza się, żeby pod klub podjechała luksusowa limuzyna - a tak podobno przyjechał do ''WOW'' Bartłomiej Misiewicz.
Różne imprezy zdarzają się każdemu. Ale nie każdy jest jednak rzecznikiem MON i symbolem dobrej zmiany.
Imprezujący na bogato Misiewicz musiał zostać bohaterem memów.
Imprezujący na bogato Misiewicz musiał zostać bohaterem memów.
Imprezujący na bogato Misiewicz musiał zostać bohaterem memów.
Imprezujący na bogato Misiewicz musiał zostać bohaterem memów.
Imprezujący na bogato Misiewicz musiał zostać bohaterem memów.
Imprezujący na bogato Misiewicz musiał zostać bohaterem memów.
Imprezujący na bogato Misiewicz musiał zostać bohaterem memów.
Imprezujący na bogato Misiewicz musiał zostać bohaterem memów.
Imprezujący na bogato Misiewicz musiał zostać bohaterem memów.
Imprezujący na bogato Misiewicz musiał zostać bohaterem memów.