Jak co tydzień przygotowaliśmy dla was podsumowanie wydarzeń ostatnich dni w najlepszych memach. A ten tydzień był NAPRAWDĘ intensywny, bo związany z naszymi ulubionymi bohaterami - Antonim Macierewiczem i Bartłomiejem Misiewiczem.
W poniedziałek niektórzy żyli jeszcze weekendem - a już na pewno rzecznik MON. Jego impreza w białostockim studenckim klubie ''WOW'' przejdzie do historii.
Co takiego tam się działo? Reporterzy ''Faktu'' piszą, że Misiewicz stawiał drinki wszystkim i proponował stanowisko ministra obrony terytorialnej losowym osobom.
Dodatkowo na samą imprezę miał przyjechać na bogato limuzyną.
Misiewicz limuzynie zaprzecza, twierdząc, że do klubu dotarł piechotą. O ochroniarzu, który razem z nim przyszedł, nie mówi nic.
Misiewicz miał dużo szczęścia. Zanim zrobiło się o nim naprawdę głośno, do akcji wkroczył sam Antoni Macierewicz... Jego stwierdzenie, że Piłsudski i Dmowski inspirowali się Powstaniem Warszawskim, wielu zaskoczyło - przede wszystkim dlatego, że obaj nie żyli w momencie wybuchu II wojny światowej.
Ale kto by się przejmował czymś takim, jak prawda historyczna?
Tak to musiało wyglądać według Antoniego Macierewicza, bez wątpienia.
Pamiętajmy o tej wypowiedzi również w kontekście zmian w szkolnictwie, które ma zamiar przeprowadzić w najbliższych latach PiS.
MON wpadł też w tym tygodniu na genialny pomysł przeniesienia Stoczni do... Radomia.
A skoro będzie w Radomiu Stocznia, to następnym krokiem jest w takim razie port.
Dobrze, że Stocznia będzie miała swoją siedzibę w Radomiu. Będzie dzięki temu odporna na ataki obcych sił na morzu.
Oczywiście z morza nikt Radomia nie zaatakuje tak długo, jak Radom nie będzie miał do niego dostępu. Ale kto wie, co przyniesie przyszłość...
Myśleliście, że nic więcej już w tym tygodniu Antoni Macierewicz nie zrobił? Nic bardziej mylnego. Był u ojca Rydzyka na wykładzie w Toruniu i stamtąd miał zamiar dotrzeć do Warszawy, na przyznanie Jarosławowi Kaczyńskiemu nagrody Człowieka Wolności 2016 roku. Niestety, na trasie doszło do wypadku.
Nikomu nic się poważnego na szczęście nie stało (choć 3 osoby trafiły do szpitala), a minister błyskawicznie kontynuował swą podróż. Niesmak jednak pozostał - nie ulega wątpliwości, że kolumna pojazdów z Macierewiczem jechała BARDZO szybko i zapewne kierowcy nie dostosowali prędkości do warunków na drodze.
Dziennikarze wyliczyli, z jaką prędkością zapewne jechała kolumna pojazdów. Szybko to mało powiedziane...
Po wypadku Macierewicz przesiadł się do sprawnego samochodu ochrony i kontynuował podróż do Warszawy.
A co się działo na samej gali? Jarosław Kaczyński został człowiekiem roku, zaś symbolem tego wydarzenia stało się to jedno zdjęcie.
Tak, to była wyjątkowa gala. I wyjątkowa nagroda.
Tak było!
Czy to groźba, czy obietnica?