U wybrzeży Kanady leżą tajemnicze Wyspy Magdaleny, w części zamieszkane przez rozbitków i ich potomków. Ci budowali swoje domy z resztek statków, które tragicznie kończyły swoje rejsy u skalistych wybrzeży archipelagu. Jak przystało na Kanadę, część z osiadłych tam osób mówi po dziś dzień po francusku, a część po angielsku. Na wyspy przywiały ich jednak zupełnie odmienne okoliczności. Jak to możliwe?
Zaczynając od podstawowych informacji: Wyspy Magdaleny to niewielki archipelag w prowincji Quebeck u wybrzeży Kanady. Mimo że odkryty został już w XVI wieku, przez długie lata nie był oznaczany na mapach, zaś pierwszej latarni morskiej doczekał się dopiero w 1870 roku!
fot. Klaus Mueller (Mikmaq) | Wikimedia | CC BY-SA | CC BY 2.5
Mówi się, że pierwszym Europejczykiem, który odwiedził te tajemnicze wyspy był Jacques Cartier, który był tam w 1534 roku. Archipelag zaś zawdzięcza swoje wdzięczne imię Madeleine Fontaine - żonie François Doubleta, zarządcy rejonu, który nazwał go tak w 1663 roku.
Co zaś do jej mieszkańców - źródła podają, że w 1765 roku archipelag zamieszkiwały 22 osoby. Byli to potomkowie osadników, którzy przenieśli się tam z francuskiej kolonii Akadia. Na miejscu zajmowali się polowaniem na morsy dla brytyjskiego kupca Richarda Gridleya. Ale po pewnym czasie populację mieszkańców wysp wzbogacili nowi przybysze.
Skaliste i nieregularne dno okalających go wód, do dziś stwarza realne zagrożenie dla statków i wielokrotnie stawało się ich cmentarzyskiem. Szacuje się, że na przestrzeni wieków zatonęło tu od pięciuset do tysiąca okrętów.
Rozbitkowie z zatopionych u wybrzeży Wysp Magdaleny statków, czy to z przymusu, czy podejmując świadome decyzje, zaczęli się tu osiedlać. W poszukiwaniu materiałów przemierzali ląd i plaże, natrafiając na liczne wraki, które okazały się idealnym budulcem ich nowych domów. Do dziś zobaczyć możemy ponad 100-letni kościół świętego Piotra czy biały domek zbudowany ze statku ''Miracle'', który zatonął tu w 1847 roku.
Mimo że większość wraków pochłonęły wody oceanu, część z nich do dziś odnaleźć można na lądzie bądź podziwiać osadzone na mieliznach w niewielkiej odległości od tutejszych plaż.
Archipelag zwany Wyspami Rozbitków to osiem niewielkich wysp, na których żyje około 12 000 osób. Większość z nich stanowi ludność francuskojęzyczna, a tylko niewielki procent, bo około 500 osób posługuje się językiem angielskim.
Mimo że wszyscy mieszkają w tym samym miejscu, łatwo zauważyć różnice pomiędzy francusko- i anglojęzycznymi mieszkańcami. Po czym poznać, z którą grupą mieszkańców mamy do czynienia? Francuskojęzyczni mieszkańcy Wysp są ponoć bardziej otwarci i wylewni. Okazują to między innymi całując się i przytulając na powitanie, co nie do pomyślenia jest wśród ich anglojęzycznych, bardziej powściągliwych sąsiadów. Również ich domy różnią się znacznie od siebie. Budynki stawiane przez tych pierwszych malowane są na żółto, zielono i niebiesko, drugich - na biało i szaro.
Zielony kolor znacznej części tutejszych domostw zawdzięczamy. katastrofie greckiego statku z 1963 roku. Kontenerowiec, który rozbił się wtedy u wybrzeży archipelagu, przewoził tony beczek z zieloną farbą, co skrzętnie wykorzystali tubylcy.
Dziś Wyspy Magdaleny to nie tylko miejsce zamieszkania rozbitków, ale także ciekawa atrakcja. Turystyka zresztą to główne źródło utrzymania wielu mieszkańców rejonu. Do odwiedzania archipelagu zachęcają przepiękne widoki, możliwość podziwiania wraków ale też przepyszna kuchnia.
Wyspy słyną z wysokiej jakości produktów - poławianych nieopodal owoców morza oraz wyjątkowych produktów rzemieślniczych. Będąc tu, trzeba podobno spróbować miodu i serów, pysznych nalewek, suszonych mięs czy prawdziwego specjału - kiełbasy z foki. To ostatnie smakuje podobno jak połączenie tłustej ryby z wołowiną. Cóż, wyjątkowe doznania smakowe gwarantowane.