Od dwóch lat żyjemy w kraju ''dobrej zmiany''. Rozliczne reformy forsowane przez Prawo i Sprawiedliwość sprawiają, że nie można narzekać na nudę. Rząd Beaty Szydło pracuje w pocie czoła - przy okazji torpedując takie instytucje jak Trybunał Konstytucyjny, czy polskie sądy.
Premier Beata Szydło i prezydent Andrzej Duda czuwają nad dobrem państwa oraz wszystkich Polaków. Godnie nas reprezentują na międzynarodowym forum i tłumaczą wszystkie niezrozumiałe za granicą decyzje rządu. Oboje zdobyli serca wyborców pięknymi obietnicami. Tylko złośliwi coś ciągle mówią, że premier wcale nie jest taka niezależna w swoich decyzjach. Ale warto podkreślić, że na swoim stanowisku wytrzymała zdecydowanie dłużej niż Kazimierz Marcinkiewicz, który prezesem Rady Ministrów był rok. A pani Beata rządzi już dwa lata!
Choć Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory i podobno miało gotową do rządzenia ekipę, trochę czasu zajęło pani premier podanie listy nowych ministrów. I oczywiście było kilka niespodzianek. Chociaż... czy rzeczywiście było to coś, czego nie można było się spodziewać? Teoretycznie to wciąż jest rząd Beaty Szydło, ale co do niektórych ministrów można było mieć poważne wątpliwości.
W dwa lata PiS udało się zrobić bardzo wiele - a także bardzo wiele zepsuć. Pytanie o proporcje tych czynników ciągle zostaje otwarte.
Po tych wyborach pojawiły się w Sejmie też nowe twarze. Posłem został raper Piotr 'Liroy' Marzec. Zapowiedział, że zrobi rewolucję.
Pierwsze tygodnie mijały jednak w leniwej atmosferze. Jeszcze nie było afer, jeszcze niewiele się działo. Ale to była cisza przed burzą.
Pierwszym grzmotem burzy, która trwa w sumie do dzisiaj, było ułaskawienie Mariusza Kamińskiego przez prezydenta.
Orzeczenia, które wydał Trybunał Konstytucyjny utknęły w drukarce. Szefowa Kancelarii Premiera Beata Kempa zdecydowała, że orzeczenie z 3 grudnia zostaje wstrzymane. Przesłała do Trybunału pismo, w którym widnieje czarno na białym, że uważa wyrok za... nieważny. I choć przewodniczący TK sędzia Rzepliński wyraził twarde stanowisko, że obowiązkiem KPRM jest wydrukowanie orzeczenia, nie wzruszyło to minister Kempy ani trochę.
Krystalicznie czysty człowiek mógł wreszcie objąć wysokie stanowisko. Zwłaszcza, że przecież był niewinny i został ułaskawiony.
O sobie dał też znać minister kultury. Wszystko za sprawą sztuki ''Śmierć i dziewczyna''. ''Za pieniądze publiczne pornografii w polskich teatrach nie będzie'' - zapowiedział nowy minister Piotr Gliński i nakazał odwołanie premiery sztuki we wrocławskim teatrze. Premiera się odbyła, niesmak po interwencji ministra pozostał.
Należy przyznać, że wielki flagowy projekt PiS, czyli 500+, ruszył. A że z wyjątkami, to już inna sprawa - pieniądze dostaje się od drugiego dziecka, ale np. dotacje nie należą się samotnym matkom, które mają odrobinę zbyt duży dochód. No i mają jedno dziecko.
Przez moment posłowie mieli niezły plan na załatwienie podwyżek również dla samych siebie.
W międzyczasie prezydent Andrzej Duda odbywał podróże zagraniczne. Przechodziły raczej bez echa. Czy to przez to, że w Polsce właśnie zaczęła się awantura o Trybunał Konstytucyjny?
Kiedy Polska właśnie rozpoczynała swoją lokalną wojnę o Trybunał Konstytucyjny, Beata Szydło razem z innymi przywódcami krajów UE wypracowywała porozumienie w sprawie uchodźców. Był to pierwszy szczyt pani premier. A uwadze internautów nie uszedł żaden szczegół...
A potem na dobre rozpętała się burza naokoło Trybunału. Rząd wybrał nowych sędziów, których nagle zrobiło się bardzo dużo. Prezydent w środku nocy przyjął ich ślubowania. Jednocześnie nie przyjął ślubowania od tych, którzy byli wybrani zgodnie z prawem w poprzedniej kadencji Sejmu. I tym sposobem powstało zagmatwanie, z którym wszystkie strony próbują sobie (nie) poradzić do dziś.
Podobnie nie tak dawno temu zablokowano Trybunał na Węgrzech.
Nocne przyjmowanie przysięgi od nowych sędziów wzbudziło wiele kontrowersji. I nie było to ostatnie nocne podpisywanie i zaprzysięganie...
Zaledwie po miesiącu rządów PiS zaserwowano nam aferę, przez którą o Polsce zaczęło być głośno w Europie. A potem w innych zakątkach świata. Ale najpierw Trybunał w starym składzie wydał wyrok, a prezydent wygłosił orędzie.
Prezydent zgadzał się ze wszystkimi ustawami, które przegłosował rząd PiS. Wszystkie podpisywał, bo każda była dobrą zmianą dla Polski. Do czasu...
Nie próżnuje też minister Ziobro. Dzięki ustawie inwigilacyjnej może dowiedzieć o was i o nas różnych fajnych rzeczy, a dzięki ponownemu połączeniu funkcji ministra i prokuratora może nawet sam rozpocząć postępowanie przeciwko nam! Wspaniale!
Właśnie takie uprawnienia dostały w praktyce służby specjalne.
Kiedy udało się przyblokować TK, PiS ruszył do ofensywy. Po ponad miesiącu luzu bez żadnych ustaw, nagle pojawiło się kilka bardzo istotnych propozycji. Na pierwszy ogień poszła ustawa o Trybunale Konstytucyjnym, którą większość prawników określiła jako... niekonstytucyjną. Prezydent prawnik Andrzej Duda ustawę naturalnie podpisał.
PiS wziął się też za repolonizację mediów publicznych. TVP dostało nowego prezesa - Jacka Kurskiego. Pod jego przewodnictwem Telewizja Polska zmienia się na lepsze. Można by oczywiście się przyczepić, że spada oglądalność i rośnie dług, ale to byłoby zwykłe czepialstwo.
Zresztą Jacek Kurski na chwilę był nawet odwołany ze stanowiska prezesa, ale tylko po to, żeby na nie wrócić.
Szybko zabłysnął też szef MSZ Witold Waszczykowski. W jednym z pierwszych wywiadów po objęciu swojego stanowiska powiedział coś takiego:
'Poprzedni rząd realizował tam [w mediach - red.] określony lewicowy program. Tak jakby świat według marksistowskiego wzorca musiał automatycznie rozwijać się tylko w jednym kierunku - nowej mieszaniny kultur i ras, świata złożonego z rowerzystów i wegetarian, którzy używają wyłącznie odnawialnych źródeł energii i walczą ze wszelkimi przejawami religii. To ma niewiele wspólnego z tradycyjnymi polskimi wartościami' - powiedział szef polskie dyplomacji w wywiadzie dla niemieckiego 'Bilda'.
Słowa o cyklistach i wegetarianach zaczęły żyć swoim życiem.
fot. Marcin Filip Maziarz | Facebook via Nowoczesny Maoizm
Przy okazji niedługo potem obiecał Cameronowi, że Polska poprze Wielką Brytanię i jej plany co do ograniczeń świadczeń socjalnych, jeśli Wielka Brytania poprze polski plan z bazami NATO.
Niespodzianie dla rządu sprawami Polski zaczęła się interesować również Europa. Premier musiała przekonywać, że wszystko u nas w porządku, tylko ta opozycja, co kiedyś rządziła, wszystko zepsuła i teraz trzeba to naprawić. Ale wszystko jest w porządku, poza tym nie interesujcie się.
A Komisja Europejska wszczęła procedurę nadzoru... Mamy zaszczyt być pierwszym krajem, którego to realnie dotyczy.
W styczniu prezes PiS mianem ''najgorszego sortu Polaków'' określił polityków, którzy ''donoszą na Polskę'' za jej granicami. Dużo ludzi potraktowało te słowa dużo bardziej ogólnie. I tak ''najgorszym sortem Polaków'' zostali wszyscy przeciwnicy PiS - a zwłaszcza zwolennicy KOD. Ba, nawet powstały specjalne koszulki z tym hasłem!
Pewne sprawy zatem stały jakby jaśniejsze po tych dwóch wypowiedziach.
Razem z wszczęciem procedury nadzoru obniżono nam rating. Ale to tylko zemsta opozycji i niezrozumienie zagranicy.
W lutym 2016 roku szef IPN Łukasz Kamiński zwołał krótką konferencję prasową. Poinformował na niej, że żona gen. Kiszczaka, Maria Kiszczak, zaproponowała sprzedaż akt, które były w posiadaniu jej męża. Miałyby one dotyczyć TW 'Bolka'. Jako dowód przedstawiła kartkę będącą raportem ze spotkania z 'Bolkiem'. Wdowa szybko pożałowała swojej decyzji, ale nic nie było już w stanie zatrzymać fali internetowych komentarzy.
Naturalnie zaczęła się prawdziwa burza wokół Lecha Wałęsy. Zaczęto badać prawdziwość zawartych w teczce papierów i podpisów, a potem kwestionować znaczenie roli byłego prezydenta w najnowszej historii Polski.
Akta bardzo szybko zostały udostępnione mediom. Nie przebadał ich wcześniej grafolog. Zawierają m.in. zobowiązanie do współpracy z SB, raport o werbunku ''obywatela Lech Wałęsa'', arkusz wypłat, które ''Bolek'' miał pobierać, dokumenty mówiące o tym, że TW odmawia dalszej współpracy oraz powód rozwiązania współpracy z ''Bolkiem''.
Podczas, gdy jedni zajmują się samodzielnym badaniem autentyczności podpisów Lecha Wałęsy, inni zastanawiają się dlaczego właśnie wtedy te akta zostały upublicznione. Jak zwykle nikt nie bawił się w zbytnią delikatność. Bo komunę po prostu trzeba obalić od nowa...
PiS zaczął pisać historię od nowa. Szkoda, że pewnych faktów nie da się przeskoczyć.
Fot. memytutaj.pl
Okazało się też, że minister Waszczykowski nieszczególnie zna się na żartach. Gwałtownie zareagował na niemiecką paradę, która co roku parodiuje polityków. Szefa resortu ubodło wykorzystanie wizerunku prezesa Kaczyńskiego.
Ledwo co ochłonęliśmy po tym, jak prezes podzielił Polaków na lepszy i gorszy sort, a ten znowu zdiagnozował obywateli na własny użytek.
Jarosław Kaczyński udzielił wywiadu dla Superstacji, w którym z jego ust padły słowa, mogące przyćmić słynną już wypowiedź o ''najgorszym sorcie Polaków''. Tym razem mamy ''element animalny''!
A co takiego dokładnie powiedział prezes PiS? Otóż właśnie to:
- W Polsce po 1989 roku przyjęto, że tak naprawdę prawa ma jedna część społeczeństwa, a ta druga o innych poglądach, innych opcjach praw nie ma. (...) W związku z tym nakręcano spiralę złości, niechęci i nienawiści, taką która już się z niczym nie liczyła. Wszelkie świętości, wszystkie granice zostały przekroczone. No i to oczywiście oddziałuje na tę najgorszą część społeczeństwa. W każdym społeczeństwie jest taki element najbardziej zdemoralizowany, podły, animalny i powtarzam - tutaj się niczym nie różnimy od innych
I tylko nasuwa się pytanie, czy ten ''gorszy sort'' i ten ''element animalny'' to są ci sami ludzie?
Dobra zmiana wkroczyła do stajni w Janowie Podlaskim. Prezesów wymieniono na - swoich ''profesjonalistów'', a najdroższe konie na świecie zaczęły krótko po tym umierać. Słynna aukcja arabów odbyła się, ale wpływy z niej były żałośnie niskie, inwestorzy się powycofywali, zainteresowani po odwoływali rezerwacje w hotelach a właściciele koni zaczęli je zabierać.
Dziwnym trafem po przejęciu władzy w TVP przed Jacka Kurskiego i reorganizacji dziennikarskich zespołów ''Wiadomościom'' zaczęła spadać oglądalność.
Czujecie się zagrożeni ze strony Unii Europejskiej? Bo PiS chyba się czuje. W maju 2016 rząd przegłosował specjalną uchwałę, która ma bronić polskości przez zakusami komunistycznej Unii.
Gdzieś w jednej ze szkolnych podstawówek rozpętała się mała afera, kiedy znaleziono w toalecie niewybredny napis ''Andrzej DU*A''. Wezwano grafologa, dzieciakom zabrano zeszyty...
Tyle memów, a jeszcze nie było Krystyny Pawłowicz? No to już jest. Pani Krystyna błysnęła i na pytanie, czemu emeryt dostaje tak niską emeryturę, odpowiedziała bez wahania - trzeba było więcej pracować, to i emerytura byłaby większa
A tymczasem Zbigniew Ziobro ponownie został nie tylko ministrem sprawiedliwości, ale i prokuratorem generalnym.
Ogłoszono, że będą trwały prace nad uruchomieniem matury z religii, bo to przedmiot jak każdy inny.
No nie ma co ukrywać. To szczera prawda.
PiS przynajmniej w jednym jest konsekwentny. Grzmiał, że wszystkie ważne (i mniej ważne) stanowiska są obsadzone przez poprzednie władze, wiec teraz nie obsadza tych stanowisk innymi ludźmi, niż swoi.
A prezydent pojechał do USA. Ale nie spotkał się z ówczesnym prezydentem USA, Barackiem Obamą - ostatecznie jedno zdjęcie z nim już miał, zrobione rok wcześniej.
Oj nieładnie, nieładnie.
Witold Waszczykowski nie byłby sobą, gdyby nie podsumował wizyty prezydenta w USA w swoim stylu. Odeszliśmy od ''murzyńskości'', dopiero teraz nasze relacje są uzdrowione!
W wywiadzie dla TVP minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski po raz kolejny ''zabłysnął'' swoją wbijającą się w pamięć wypowiedzią. Tym razem stwierdzeniem, że 'odeszliśmy od murzyńskości w relacjach ze Stanami'. A dokładniej opowiadał o wizycie prezydenta Dudy w USA i tłumaczył, dlaczego ten wcale nie musi się spotykać z Barackiem Obamą.
- Odeszliśmy od murzyńskości. W ciągu zaledwie czterech miesięcy miałem okazję spotkać się z Sekretarzem Stanu USA, kongresmenami, spotkania miał minister Macierewicz, premier Szydło jedzie z wizytą do Stanów - mówił w rozmowie z Krzysztofem Ziemcem na antenie TVP Info.
fot. Piękni chłopcy prawicy | Facebook
Mieliśmy też krótką wojnę związaną z planem całkowitego zakazu aborcji. Teraz już trochę wszystko ucichło, ale groza pozostała...
Początek października 2016 był dla rządu ciężki. Nie tylko pogoda była parszywa. Na ulice miast i miasteczek wyszły zaprotestować kobiety ubrane na czarno. Ale wiadomo - to była tylko ''zabawa'' - minister Waszczykowski, ekspert od ciętych komentarzy, znowu dał o sobie znać.
O głosowaniu na więcej, niż jedną rękę, nie będziemy wspominać. Ostatecznie ma to być półrocze rządu, a nie pseudo-opozycji. A o Polsce znowu zrobiło się głośno. Tym razem wspomniał o nas sam Bono z U2.
Kto się nie zjawi na najbliższym koncercie U2? Ani na żadnym innym?
List w obronie porządku prawnego w Polsce napisali wszyscy byli prezydenci. Zostali nazwani, zgodnie z przewidywaniami, jakimiś panami.
Kiedy KOD maszerował, prezes PiS miał konferencję prasowo-internetową.
A na koniec półrocza rząd przedstawił audyt rządu - poprzedniego. Przez 10 godzin kolejni ministrowie przedstawiali błędy i zaniechania poprzedniego rządu, korzystając z prawd, półprawd i całkowitych nieprawd. Był show? Był. Więc o co chodzi?
Mamy też za sobą wielki sukces polskiej dyplomacji. Witold Waszczykowski nawiązał kontakt z nieistniejącym państwem - San Escobar. Państwo San Escobar choć fizycznie nie istnieje, ma za to swoje strony w mediach społecznościowych i piękną notkę na Wikipedii. A stolica w Santo Subito - cud miód! Zazdrościmy ministrowi Waszczykowskiemu, że tam był.
PiS zaliczył też swój własny pucz. Kanapkowy.
Opozycji prawie udało się zablokować posłów PiS w Sejmie w grudniu.
Poseł Piotrowicz, prokurator jeszcze za czasów komuny, kontynuuje dalej swoją karierę w państwowych strukturach.
Dość ostentacyjnie PiS potraktował hasło ''Praca dla swoich''. A Bartłomiej Misiewicz zostanie już na zawsze jednym z symboli ''dobrej zmiany''.
Spośród wszystkich konkretnych decyzji PiS najbardziej wybijają się te z liczbami.
Rządy PiS to również bardzo ciekawe decyzje przetargowe.
Nie można też zapomnieć o tym ministrze - Janie Szyszko. To dzięki niemu na przedwiośniu tysiące drzew poszły pod topór, a wiele więcej wciąż jest zagrożonych, bowiem minister planuje elegancką wycinkę Puszczy Białowieskiej - tfu! - ochronę poprzez usunięcie drzew zajętych przez kornika.
Tymczasem ciszej się zrobiło o jednym z wiceministrów, który bardzo dużo planów pokazywał na pięknych prezentacjach.
Miała też miejsce koronacja pana Jezusa na króla Polski. I całego wszechświata przy okazji. Ale tak, Jezus jest królem Polski.
Jezus został królem Polski po jednym z głosowań w Sejmie.
Jest jednak coś, co trzeba przyznać PiS. To za ich kadencji wreszcie polska drużyna osiągnęła jakiś sukces.
PiS rządzi niepodzielnie. A co robi opozycja? A cóż może zrobić opozycja, prócz cichego łkania...
Na opozycję prezes ma bardzo prostą metodę - przeczekać.
A kiedy już NAPRAWDĘ nie da się przeczekać kryzysu z opozycją, wystarczy zaprosić ją do rozmów, żeby znowu był spokój.
Zimą PiS napotkał problem, który rozpalił mieszkańców większych miast - smog. Ale szybko okazało się, że nawet minister zdrowia uważa, że są znacznie większe problemy.
PiS zasłynęło też tym, że przynajmniej raz w miesiącu ktoś ma u nich wypadek. A to minister Macierewicz, a to BOR, a to wiceminister, a to premier...
Dzięki decyzjom PiS w Radomiu powstanie siedziba Stoczni. Tak, w tym Radomiu daleko od morza.
Mówi się, że PiS nie ma poczucia humoru. A to przecież nieprawda. Tylko ktoś o ogromnym poczuciu humoru mógłby przyznać tytuł Człowieka Wolności Jarosławowi Kaczyńskiemu.
Jarosław Kaczyński. Człowiek Wolności. To pojęcia poniekąd tożsame, albowiem własnie taki tytuł Jarosław Kaczyński uzyskał.
PiS zasłynął też z bardzo ciekawych planów na rozbudowanie stolicy kraju. Był taki plan by włączyć do miasta okoliczne miejscowości i utworzyć super aglomerację.
Zgodnie z pomysłem PiS Warszawa miałaby stać się nawet 3 razy większa. Do miasta miałyby zostać dołączone okoliczne gminy. I choć faktycznie, dzięki temu w końcu coś za rządów PiS by urosło (poza długiem publicznym), to komentarze płynące z różnych stron sugerują, że to nie jest dobry pomysł. Prezydent Warszawy mówi wręcz o rozbiorze miasta, bo w ten sposób PiS mógłby dokonać zmiany ordynacji wyborczej i w ten sposób całkowicie przejąć samorząd miasta. Niemniej w sieci pojawiły się tez różne komentarze do tej sytuacji.
Mimo że do Warszawy miałyby zostać włączone prawie 33 okoliczne gminy, to nie znalazłaby się tam Podkowa Leśna, gdzie PiS przegrało w wyborach samorządowych. Jak zgadujecie - w pozostałych wygrało...
Skoro polska polityka zagraniczna leży, to może po zmianie Polski na Warszawę będzie lepiej?
PiS postanowił też uszczęśliwić kobiety koniecznością posiadania recepty na pigułkę z antykoncepcją awaryjną.
A drzew w Polsce coraz mniej...
PiS nie chciał też by Donald Tusk został na drugą kadencję Przewodniczącym Rady Europy i wystawił swojego alternatywnego kandydata - Jacka Saryusza-Wolskiego. Nikt na niego nie zagłosował - poza nami.
Pomimo sprzeciwu Polski i wystawienia innego kandydata, wysokie stanowisko w Europie zajął ponownie Donald Tusk.
Trudno też nie zauważyć, że w przeciągu tych dwóch lat bardzo często dochodzi do wypadków służbowych limuzyn.
Do historii przejdą też wyśmienite relacje naszego ministra obrony z prezydentem.
Wreszcie doszło też do pierwszej konfrontacji z Donaldem Tuskiem na polskiej ziemi.
Ale nikt przez te półtora roku nie pracował z takim zapałem, jak komisja smoleńska.
Nie będzie też już więcej gimnazjów. A skoro nie będzie gimnazjów, to nie będzie przemocy w szkołach. To takie proste!
Przez dłuższą chwilę istniała obawa, że festiwal w Opolu nie odbędzie się w Opolu. Wszystko przez organizacyjne zamieszanie. Miała wystąpić Kayah, ale odwołano jej występ (ponoć dlatego, że jest politycznie zaangażowana i dlatego, że bardziej niż PiS lubi KOD), zaczęli się więc wycofywać kolejni artyści i przez chwilę istniała obawa, ze w sumie nikt nie wystąpi. Wycofało się nawet samo Opole i festiwal miał się odbyć w Kielcach.
Na inne polskie festiwale padł blady strach.
Koniec końców festiwal w Opolu odbył się w Opolu, ale z kilkumiesięcznym opóźnieniem.
Przyszły wakacje. I zrobiło się zamieszanie wokół ustawy o Sądzie Najwyższym. PiS krzyczał, że chce oczyścić środowisko, a przeciwnicy, że niszczy trójpodział władzy i demokrację. Ludzie protestowali na ulicach, a Sejm odgrodził się barierkami.
Ludzie protestowali pod Sejmem i na ulicach wielu polskich miast. PiS przejął Sąd Najwyższy i tylko podpis prezydenta dzielił rząd od uzyskania absolutnie pełnej władzy nad sądami. A Andrzej Duda, żeby nie słuchać protestujących na Krakowskim Przedmieściu, wybrał się na urlop na Hel.
Prezydent na urlopie miał dużo czasu, żeby nadrobić braki w lekturach. Zapewne część społeczeństwa poleca mu szczególnie uważne przeczytanie jednej pozycji.
Protestujący-spacerowicze dotarli nawet pod dom Jarosława Kaczyńskiego. Podobno jedyną istotą, która była w stanie stawić im dzielnie czoła, był kot.
Ludzie na ulicach byli to podobno przypadkowi spacerowicze i byli pracownicy SB. Problem w tym, że w większości byli to młodzi ludzie.
Fot. Czerwonobiali | FB
Potem niespodziewanie Andrzej Duda zawetował dwie z trzech kontrowersyjnych ustaw i wszyscy byli w szoku.
Ale euforia nie trwała długo. Prezydent wycofał się ze swojego pomysłu na rozwiązanie problemu z wyborem sędziów KRS. Andrzej Duda chciał bowiem, by w razie pata w Sejmie decyzja o wskazaniu należała właśnie do niego. Ale na to nie pozwala konstytucja. Jak można rozwiązać tego typu dylemat? Można np. zmienić ustawę zasadniczą.
Dziękujemy, panie prezydencie! Właśnie takiej ustawy oczekiwaliśmy - niezgodnej z konstytucją!
Minister Waszczykowski ma na sercu dobro całego świata. Zaoferował swoją pomoc w negocjacjach pomiędzy Koreą Północną i USA. Jak wiadomo, napięcie w kontaktach pomiędzy tymi państwami ociera się o groźby ataku bronią atomową.
Dobra zmiana nieprzerwanie od dwóch lat zmienia nasze życie, podobno na lepsze. I jakoś tak się stało, że mimo tego, że żyje się nam coraz lepiej i dostatniej, masło znowu podrożało. Podrożało do tego stopnia, że w niektórych sklepach przykleja się do niego specjalnie zabezpieczenia zapobiegające kradzieży.
Panie premierze, jak żyć?