Niewielkie miasteczko położone w południowych Włoszech, to podobno najbardziej nawiedzone miejsce w Europie. Mieszkańcy pobliskich miejscowości boją się zbliżać do jego murów, a mówiąc o nim, nie wypowiadają jego nazwy. Wszystko to w obawie o własne bezpieczeństwo. W miasteczku rodziły się podobno dzieci o wielu sercach, a miejscowa wiedźma rzucała na ludzi klątwy.
Z 'tym miejscem', jak mają w zwyczaju mówić o nim Włosi, wiążą się przynajmniej dwie legendy. Jedna z nich głosi, że znany i ceniony prawnik Biagio Virgilio padł ofiarą klątwy. Podczas jednej z rozpraw wykrzyknął na sali sądowej słowa: 'Jeśli to nie prawda, niech spadnie żyrandol'. Chwilę później żyrandol zadrżał i runął na podłogę. Nazwisko prawnika, który nigdy wcześniej nie przegrał żadnej sprawy stało się synonimem złej wróżby. On sam i jego krewni musieli wyjechać z miasta. Nie wiadomo jednak, czy pozbyli się złego uroku.
Inna legenda związana z Colobraro to historia miejscowej czarodziejki 'masciary', która w latach pięćdziesiątych XX wieku została okrzyknięta wiedźmą. Staruszka zwana La Cattre podobno potrafiła zdejmować uroki, przyprowadzono więc do niej wędrowca...
Pewnego dnia do Colobraro przybył antropolog. mężczyzna szukał czarownicy, która zdjęłaby z niego zły urok. Zaprowadzono go wtedy do La Cattre. Z niewiadomych powodów kobieta nie pomogła przybyszowi. Wręcz przeciwnie, ściągnęła na niego jeszcze gorszą klątwę, w wyniku której on i jego towarzysze przez kilka kolejnych dni ulegali dziwnym wypadkom.
Trudno powiedzieć ile prawdy jest w tych opowieściach. Wiadomo za to, że do dziś w Colobraro żyje prawnuczka okrzykniętej wiedźmą staruszki. Kobieta utrzymuje, że jej babka nie była czarownicą, tylko strasznie wyglądała. Podobno miała bardzo pomarszczoną skórę i ubierała się w długie, czarne szaty i właśnie przez to przypominała ludziom wiedźmę.
La Cattre nie była jedyną osobą uznawaną za czarownicę w historii Colobraro. W miasteczku od dawna przekazywano sobie opowieści o silnych kobietach zwanych 'masciare'. Podobno słynęły one z umiejętności rzucania czarów i warzenia eliksirów.
Zła sława miasteczka rozniosła się po całym kraju. Miejsca boją się podobno nawet policjanci. Mundurowi nie zatrzymują tu samochodów w obawie o własne bezpieczeństwo. Nawet na nich może paść zły urok miejsca.
Mieszkańcy 'tego miejsca' nie narzekają jednak na złą sławę miasteczka. Dzięki krążącym po całym kraju legendom, do Colobraro ściągają tłumy turystów. Przyjezdnych przyciągają 'nawiedzone' ruiny i przepiękne widoki.
Od 2011 roku w miasteczku organizowany jest coroczny festyn. W tym czasie w Colobraro można spotkać masciary, wiedźmy i inne tajemnicze postaci, które wychodzą tego dnia na ulice. To aktorzy odgrywający przedstawienia związane z legendami 'tego miejsca'.
W czasie festiwali zobaczyć można między innymi 'Monachicchio' czyli Małego Mnicha. Według legendy jest to duch małego dziecka, które zmarło przed chrztem. Mimo przyjaznego wyglądu nie jest to wcale miły duszek. Lubi płatać figle i łaskotać ludzi po stopach. Jedynym sposobem by odeprzeć jego uroki jest zabranie mu czapeczki, bez której duszek nie może istnieć.
W ulicznych przedstawieniach pojawiają się także 'Lupumanare' czyli wilkołaki. Zgodnie z legendą są to mężczyźni, którzy urodzili się o północy w Boże Narodzenie. W ciągu dnia są to normalni ludzie jednak w nocy, podczas pełni zamieniają się w przerażające, groźne stworzenia.
Według miejscowej legendy, aby zamienić wilkołaka na powrót w mężczyznę, trzeba ukłuć go szpilką w palec.
Turyści po przyjeździe do Colobraro otrzymują magiczne amulety mające uchronić ich przed nieszczęściem. Każdy z nich składa się z kilku składników. Trzy ziarenka soli chronić mają przed zaklęciami i nieszczęściem. Trzy ziarna pszenicy zapewnić mają płodność. Trzy gałązki rozmarynu przynieść mają miłość i piękno. Ponadto w amulecie znajdują się kwiaty lawendy, która symbolizuje tu spokój i cnotę.
Ile prawdy jest we włoskich legendach? Nie wiemy. Wiemy jednak, że dzięki nim Colobraro tętni życiem. Czarownice i wilkołaki idealnie współgrają z ruinami miasta, tworząc miejsce ciekawe i stale przyciągające rzesze turystów.