Pamiętacie jeszcze, jak rozpoczął się rok 2017? To protesty opozycji, a wraz z nimi mała afera wyjazdowa ówczesnego lidera .Nowoczesnej, Ryszarda Petru.
Ten nie mógł sobie wybrać gorszego momentu na urlop, niż środek protestu opozycji w Sejmie. Na początku stycznia wszyscy mówili tylko o jego wyjeździe na Sylwestra do Portugalii.
Nie pomagały tłumaczenia posłów .Nowoczesnej, że każdy może robić w swoim wolnym czasie, co tylko chce.
Chwilę później, jeszcze w tym samym miesiącu, Witold Waszczykowski odkrył nowe państwo - San Escobar. Oczywiście przez pomyłkę w trakcie wywiadu na żywo.
Odkrycie San Escobar zaowocowało powstaniem tego państwa - przynajmniej w teoretycznej formie - w internecie. ''Ambasada'' San Escobar zapraszała do odwiedzenia stolicy w Santo Subito, w czym miały pomóc bezpośrednie loty liniami El Nino.
Przy okazji wszyscy zastanawiali się, dokąd jeszcze zawędruje złotousty polityk Witold Waszczykowski.
Co w tym czasie robił pan prezydent? Andrzej Duda zarzekał się, że ustawa o likwidacji gimnazjów nie do końca mu się podoba i zastanawia się, czy ją podpisać.
Na zastanawianiu się oczywiście skończyło. Ustawę podpisał.
A później nie odbyła się Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. A przynajmniej tak to widziała TVP.
Styczeń był bardzo zimny, zwłaszcza na wschodzie, zwłaszcza w Białymstoku. Lód ściął tak bardzo, że prawa ręka Antoniego Macierewicza, pamiętny Bartłomiej Misiewicz, nie był w stanie przejść samodzielnie kilkudziesięciu metrów i na imprezę pojechał służbową limuzyną. A na imprezie się działo.
(Były) rzecznik MON wybrał sobie do zabawy białostocki klub ''WOW''. Na miejscu podobno stawiał wszystkim drinki i proponował stanowisko ministra obrony terytorialnej losowo wybranym osobom.
W tym samym tygodniu jego przełożony, Antoni Macierewicz, próbował z prędkością światła przedostać się z Torunia, gdzie uczestniczył w wykładzie w szkole ojca Rydzyka, do Warszawy.
Niestety po drodze jego limuzyna uległa wypadkowi. O zdarzeniu było głośno, bo nie dość, że trzy osoby trafiły do szpitala, a minister innym samochodem popędził w kierunku stolicy, to eksperci wyliczyli, że limuzyna BORu musiała jechać naprawdę szybko.
A dokąd pędził Antoni Macierewicz? Na wielką galę przyznania Jarosławowi Kaczyńskiemu nagrody Człowieka Wolności 2016 roku. Rozumiecie. Jarosław Kaczyński został Człowiekiem Wolności. Rok wcześniej tytuł ten dzierżył Andrzej Duda, w tym roku już wiemy, że będzie to Julia Przyłębska.
Luty rozpoczął się pomysłem posła Jacka Sasina, by powiększyć Warszawę o kilka...naście sąsiadujących z nią gmin. Pomysł genialny był na tyle, że spodobał się chyba jedynie politykom PiS-u.
Zgodnie z założeniem, Warszawa miałaby stać się nawet 3 razy większa. I choć faktycznie, dzięki temu w końcu coś za rządów PiS by urosło (poza długiem publicznym), komentarze płynące z różnych stron sugerowały, że to nie był najlepszy pomysł.
Prezydent Warszawy, Hanna Gronkiewicz-Waltz, mówiła wręcz o rozbiorze miasta, bo w ten sposób PiS mógłby dokonać zmiany ordynacji wyborczej i całkowicie przejąć samorząd miasta.
Po styczniowej wpadce Bartłomieja Misiewicza, najlepszy rzecznik MON zniknął z życia publicznego. Podobno odbierał sobie urlop, ale nie było go dość długo. A potem wrócił.
W czasie jego przedłużającej się nieobecności zaczęła krążyć informacja, że został zwolniony z pracy w MON. Jego nazwisko zniknęło bowiem ze strony ministerstwa.
Jedni się z tego ucieszyli, inni się zmartwili, jednak szybko wyszło na jaw, że wiadomość o zakończeniu współpracy ze specjalistą do spraw dezinformacji była mocno przesadzona.
Kanclerz Niemiec, Angela Merkel, we wtorek 7 lutego przyjechała z oficjalną wizytą do Warszawy. Z tej wizyty zostały zdjęcia, które wykorzystali twórcy memów. I jak zwykle - nie zawiedli.
Kanclerz Niemiec spędziła ten dzień bardzo pracowicie. Spotkała się z Jarosławem Kaczyńskim, premier Beatą Szydło i prezydentem Andrzejem Dudą.
Na dokładkę postarała się też o spotkania z przedstawicielami opozycji - przewodniczącym PO Grzegorzem Schetyną i przewodniczącym PSL Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem.
A na sam koniec udała się na oficjalną kolację wydaną przez premier Szydło w Pałacu na Wyspie w Łazienkach Królewskich.
Początek roku zdecydowanie należał do tego pana. W pewnym momencie okazało się bowiem, że jest ważniejszy niż niejeden polityk.
W lutym wypłynęło nagranie, na którym żołnierze z Żurawicy przyjęli Bartłomieja Misiewicza z pełnymi honorami i czcią. Salutowali mu, nazywali rzecznika ''ministrem'', trzymali parasol nad głową. To niekoniecznie tak powinno wyglądać.
Zgodnie z Regulaminem Ogólnym Sił Zbrojnych RP osoby, którym żołnierze powinni oddawać honory, to prezydent, marszałkowie Sejmu i Senatu, premier oraz minister obrony narodowej. Poza nimi żołnierze oddają honory także przełożonym i wojskowym starszym oraz równym stopniem.
Sprawę zaczęli komentować różni generałowie, w pełni potępiając odstąpienie od reguł.
Jarosław Kaczyński z tego słynie, że dzieli ludzi na różne kategorie. Był już 'element animalny', był 'gorszy sort', a w lutym doszli 'ludzcy panowie'. Do tej grupy naturalnie należy rząd, który - choć mógł - to nie skorzystał z prawa do użycia siły podczas grudniowych protestów opozycji w Sejmie.
Luty choć zimowy, był całkiem gorący i obfitował w polityczne smaczki. To wtedy głośno zaczęło się robić o niekontrolowanej wycince drzew przez ministra Szyszki i powstało określenie #lexszyszko. Wtedy jeszcze Jarosław Kaczyński twierdził, że podpisana niedawno ustawa jest zła i trzeba ją zmienić. No cóż.
Przypomnimy tylko, że prawo Szyszki na wycinanie wszystkiego, co się da, przegłosowano podczas słynnych, grudniowych obrad w Sali Kolumnowej.
Marzec zaczął się od tego, że grupa posłów PiS wystąpiła do TK z wnioskiem o zbadanie przepisów, na podstawie których powołano pierwszą prezes Sądu Najwyższego. Zdaniem ekspertów Trybunał nie może jednak kwestionować samego faktu jej wyboru.
Ale skoro chciano badać takie przepisy, to czemu nie pójść o krok dalej i nie sprawdzić, czy wybór wcześniejszych sędziów był poprawny? A czy wybór Papieża był poprawny?
Chodzi m.in. o zarzuty co do procedury wyboru pierwszej prezes SN oraz zakresu przedstawiania kandydata na prezesa. Idąc dalej tym tropem, jest jeszcze kilka procedur i wyborów, których prawomocność można by zbadać.
Niemniej, wybór prezes TK nie jest zdaniem posłów PiS wątpliwy pod względem formalnym. A to ciekawe.
W marcu żyliśmy jeszcze jednym ważnym wydarzeniem. A właściwie żyła nim niemal cała zjednoczona Europa.
Na początku miesiąca końca dobiegała pierwsza kadencja Donalda Tuska jako przewodniczącego RE. A PiS nigdy nie ukrywał, że Tusk nie jest ich ulubionym kandydatem na jedno z najważniejszych stanowisk w Unii.
Na kilka dni przed wyborami na przewodniczącego RE Jarosław Kaczyński powiedział wprost, że Polska Tuska nie poprze. Zamiast niego politycy PiS wystawili swojego własnego kandydata, Jacka Saryusza-Wolskiego - byłego członka Platformy Obywatelskiej.
Donald Tusk oczywiście wygrał i upokorzył polską dyplomację.
27 głosów przeciwko Polsce. To musiało zaboleć, ale musimy przyznać jedno - polski rząd potrafi robić dobrą minę do złej gry.
Oczywiście przegrana szybko okazała się być wygraną. Całkiem w stylu PiS.
To, o czym spekulowano już od stycznia, stało się w kwietniu. Czekać trzeba było kilka miesięcy, by największy imprezowicz miał odejść w zapomnienie. Bartłomiej Misiewicz zwany ''Misiem'' pożegnał się w końcu ze stołkiem. Aż smutno, bo drugiego takiego ze świecą szukać.
Kiedy już wszyscy myśleli, że więcej o nim nie usłyszymy, rozniosła się wiadomość, że dostał nową posadę i NAPRAWDĘ imponującą pensję. Miał to być stołek w Polskiej Grupie Zbrojeniowej z wynagrodzeniem o wysokości 50 tysięcy złotych miesięcznie. To o wiele więcej, niż zarabiają nawet ministrowie.
Potem wypowiedział się sam Jarosław Kaczyński, a Misiewicz został zawieszony w prawach członka PiS, zrezygnował z nowej pracy i na koniec zrezygnował z bycia w PiS.
Zanim opuścił partię, powiedział kilka słów do mediów. Po jego wypowiedzi łatwo było poznać, że kompletnie nie rozumie, o co jest cała awantura.
Gdzie młodzi ludzie mają zdobywać doświadczenie? - pytał Misiewicz. Podpowiadamy - niekoniecznie w państwowej spółce za TAKIE pieniądze bez odpowiednich kwalifikacji.
Ale kwiecień to przecież nie byle jaki, pierwszy lepszy miesiąc. W kwietniu jest bowiem dziesiąty kwietnia, a tego roku data ta była ważna już po raz siódmy.
Z tej okazji po raz kolejny mogliśmy posłuchać, co też nowego ustaliła komisja do spraw katastrofy smoleńskiej. Tym razem stwierdzono, że na pokładzie znajdowała się bomba termobaryczna. Z bardzo dużym prawdopodobieństwem oczywiście. Bo dowodów na zamach dalej brak.
Donald Tusk przyjechał 19 kwietnia do Warszawy na przesłuchanie jako świadek w śledztwie dotyczącym współpracy Służby Kontrwywiadu Wojskowego z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. Z Sopotu dotarł do stolicy pociągiem.
Na peronie przywitała go liczna grupa jego zwolenników, którzy razem z nim poszli pieszo do siedziby prokuratury przy ulicy Nowowiejskiej. Donald Tusk spędził na przesłuchaniu w prokuraturze 8 godzin.
Była to świetna okazja, by wykazać się w tworzeniu memów.
Pamiętacie jak Andrzej Duda skarżył się Beacie Szydło, że Antoni Macierewicz nie odpisuje na jego listy? Zdaje się, że było to wczoraj, a sprawa rozgrywała się przecież w kwietniu!
Na jaw wyszło, że Andrzej Duda nie ma dobrych kontaktów z Antonim Macierewiczem. Są to kontakty na tyle złe i napięte, że prezydent musiał napisać do Beaty Szydło list, w którym żali się na szefa MON. Macierewicz ignoruje prezydenta i nie odpisuje na jego listy!
W majówkę prezydent Andrzej Duda zapowiedział referendum konstytucyjne. Zdziwili się niemal wszyscy, od szarych obywateli, po polityków PiS włącznie.
Wszyscy zastanawiali się, jak miałaby wyglądać nowa konstytucja. I czy w ogóle miałaby wyglądać.
Chwilę później, w sobotę 6 maja Platforma Obywatelska zorganizowała w centrum Warszawy ''Marsz Wolności''. Oprócz działaczy tej partii wzięli w nim udział także przedstawiciele Nowoczesnej i PSL-u, Związku Nauczycielstwa Polskiego oraz samorządowcy.
Zgromadzeni protestowali w imię zagrożonej wolności samorządów, przyszłości polskiego szkolnictwa i wolności słowa. Jak to bywa w przypadku zebrań opozycji, jak zwykle nie do końca wiadomo było, ilu na miejscu się zjawiło. Zdaniem TVP i policji - zaledwie garstka.
We Francji w końcu odbyły się wybory prezydenckie i nie wygrała w nich faworytka naszej partii rządzącej. PiS wiązało z Marine Le Pen pewnie wiele wspaniałych planów na przyszłość. A tu taki klops.
Minister Waszczykowski zapewne wie, dlaczego Macron wygrał...
Maj niewątpliwie upłynął też pod znakiem Opola. Najpierw zaczęli wykruszać się z niego kolejni artyści, później zawisła nad nim groźba, że popularny festiwal w ogóle się nie odbędzie. W końcu wybuchła nowina miesiąca. Opole przeniesiono do Kielc.
Ale po kolei. 54. Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu miał w tym roku nie lada przygody! Po tym jak ogłoszono, że Kayah nie wystąpi, z udziału w nim zaczęli się wycofywać kolejni artyści, w tym sama Maryla Rodowicz, która miała zagrać koncert swojego 50-lecia działalności artystycznej.
Zaczęli się też wycofywać organizatorzy i ostatecznie doszło do tego, że prezydent Opola wypowiedział TVP umowę o realizację tego wydarzenia. Festiwal przeniesiono do Kielc, by później przywrócić go do Opola. Swoją decyzję zmienił też prezydent miasta.
Pamiętacie, że w maju prezydent pojechał do Brukseli? Mogliście zapomnieć, ale idziemy o zakład, że to zdjęcie pamiętacie bardzo dobrze. Nie ma to jak poważne zachowanie poważnej głowy poważnego państwa, prawda?
Andrzej Duda pojechał do Brukseli na szczyt NATO. Miał okazję spotkać się z przedstawicielami władzy z wielu państw - wystarczy powiedzieć, że była tam kanclerz Niemiec Angela Merkel, nowo wybrany prezydent Francji Emmanuel Macron czy też prezydent USA Donald Trump.
Kiedy wszyscy pozowali do zdjęcia grupowego, Andrzej Duda wyraził swój entuzjazm jednym, ale jakże znaczącym gestem. A fotograf to uwiecznił. I to mniej oficjalne zdjęcie rozpaliło wyobraźnię użytkowników sieci, którzy pracowicie zaczęli robić memy. Wybraliśmy dla was nasz ulubiony.
Maj zakończył się sprawą dość, zdawać by się mogło, kuriozalną.
Andrzej Duda na początku swojego urzędowania ułaskawił Mariusza Kamińskiego, byłego szefa CBA. Po upływie wielu miesięcy, właśnie pod koniec maja zapadła decyzja sądu w tej sprawie. Okazało się, że prezydent nie mógł wykonać tego kroku. Dlaczego? Z prostej przyczyny. Nie da się ułaskawić kogoś, wobec kogo jeszcze nie zapadł prawomocny wyrok.
Wygląda na to, ze w kraju, w którym konstytucja to ''taka książeczka'', politycy mogą robić co żywnie im się podoba.
Lato miało się okazać w Polsce naprawdę gorące.
Zaczęło się od 86. miesięcznicy smoleńskiej. Doszło do tego, że w sobotę 10 czerwca policja usunęła z Krakowskiego Przedmieścia osoby, które chciały miesięcznicę zablokować. Wyniesiony został m.in. znany działacz opozycji PRL, Władysław Frasyniuk. Podczas tej miesięcznicy policji było więcej, niż jednej i drugiej strony obchodów, co stało się już pewnego rodzaju tradycją.
W czerwcu Operator Polsat News zarejestrował rozmowę szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka i ministra środowiska Jana Szyszki.
Przed posiedzeniem rządu do ministra spraw wewnętrznych i administracji, Mariusza Błaszczaka, podszedł minister środowiska Jan Szyszko z kopertą w rękach.
Minister Błaszczak odwrócił się wtedy w kierunku kamery.
Mariusz Błaszczak wziął kopertę i obiecał, że zapozna się z jej treścią. Sprawa wywołała ogromne zainteresowanie mediów, które zwróciły się zarówno do ministerstwa środowiska, jak i ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji, z wnioskiem o udostępnienie treści listu.
MSWiA poinformowało później, że Mariusz Błaszczak zwrócił korespondencję od ministra Jana Szyszki. Niemniej, musiały pojawić się memy. Trwają domysły - co było w tej kopercie? Kim jest tajemnicza córka?
W lipcu do Polski przyjechał Donald, tym razem Trump. Przyjechał i przysłonił swoją wizytą wszystko inne. Nawet kongres PiSu, nawet decyzję UNESCO o zaprzestaniu wycinki w Puszczy Białowieskiej.
Do dziś pamiętamy paraliż stolicy w czasie jego wizyty... I jedną piosenkę, napisaną specjalnie na cześć prezydenta USA:
W czasie wizyty Donalda Trumpa doszło do spotkania z głową naszego państwa. Prezydenci porozmawiali, pozwiedzali razem trochę warszawskich zabytków, wymienili uśmiechy i uściski dłoni. To był doskonały dzień dla Andrzeja Dudy - widać to po jego uśmiechach na licznych zdjęciach.
W czasie swojej wizyty w Polsce Trump wymienił dziesiątki uścisków dłoni - witał się z prezydentem Andrzejem Dudą, naszymi ministrami i innymi ważnymi osobami. Kiedy jednak z wyciągniętą dłonią podeszła Agata Duda, nastąpiło pewne zamieszanie.
Pierwsza Dama chciała przywitać się najpierw z drugą Pierwszą Damą. Mocarna dłoń Donalda Trumpa zawisła niepewnie w powietrzu. Mina prezydenta USA - bezcenna.
W tym wszystkim wiemy jedno z całą pewnością. Jest coś, czego Donald Trump Andrzejowi Dudzie może tylko pozazdrościć...
W lipcu stało się coś, czego nikt się chyba nie spodziewał.
- Prezydent Andrzej Duda zawetował nowelizację ustawy o Regionalnych Izbach Obrachunkowych - powiedział IAR rzecznik kancelarii prezydenta Krzysztof Łapiński. Pan prezydent długo obiecywał, że jeśli jakaś ustawa go zaniepokoi, to ją zawetuje. W końcu słowa dotrzymał. Trwało to ledwie 2 lata.
Ale to dopiero początek. Sejm uchwalił reformę Krajowej Rady Sądownictwa i nowe przepisy o ustroju sądów powszechnych: powstaną dwie izby, a kadencja obecnych członków KRS - 15 sędziów - ma wygasnąć w ciągu miesiąca od wejścia nowelizacji w życie.
Były prezes i sędzia TK Jerzy Stępień krótko to skomentował tak: To niszczenie zasady trójpodziału władz i wprowadzanie jedynowładztwa. Klasyczna sytuacja jak w PRL-u,- powiedział w rozmowie z Gazeta.pl.
Co więcej, przyszłych członków Rady ma wybierać Sejm. Kandydatów zgłaszać marszałkowi może Prezydium Sejmu lub co najmniej 50-ciu posłów.
Drugi projekt, dotyczący ustroju sądów powszechnych, pozwala, by prezesów sądów apelacyjnych i okręgowych powoływał minister sprawiedliwości, którym obecnie jest Zbigniew Ziobro. Nowela przewiduje też ekspresowe awanse. Nic dziwnego, że ludzie zaczęli patrzeć w przyszłość ze zgrozą.
A tak na dobrą sprawę chodzi o to, że to właśnie Sąd Najwyższy orzeka o tym, czy wybory były ważne. Jeśli w KRS będą sędziowie powiązani z PiS, podobnie jak w Trybunale Konstytucyjnym, nic się nie da już zrobić.
Pamiętacie ''Władcę Pierścieni''? Tekst wyryty na pierścieniu Saurona zaczyna nagle inaczej wybrzmiewać.
Po okładce pisma ''Dziennik Gazeta Prawna'' jasno widać, że trójpodział władzy robi się coraz bardziej abstrakcyjnym pojęciem w Polsce.
fot. Nowoczesny Maoizm / Dziennnik Gazeta Prawna | Facebook
Wtedy też zaczęły się gorące dni protestów pod Sejmem i na ulicach wielu polskich miast. PiS przejął Sąd Najwyższy i tylko podpis prezydenta dzielił rząd od uzyskania absolutnie pełnej władzy nad sądami. Tymczasem Andrzej Duda, żeby nie słuchać protestujących na Krakowskim Przedmieściu, wybrał się na urlop na Hel.
Jego milczenie i wakacje w tym czasie były owego czasu głośno krytykowane...
''To nic, to tylko przechodnie, turyści i zadowoleni obywatele''. Nic tu się nie dzieje, jest piękny, lipcowy wieczór, wszyscy wyszli na miasto. Absolutnie nikt nie brał udziału w protestach.
WTEM! Na polityczną scenę wkroczył sam prezydent. Takiego ruchu chyba nikt się nie spodziewał po Andrzeju Dudzie. Prezydent zapowiedział, że nie podpisze zmian proponowanych przez PiS w działaniu Sądu Najwyższego, jeśli rząd nie zaakceptuje jego propozycji.
Swoją decyzją prezydent wywołał niemałe poruszenie. Bo jak to, ''Adrian'' czegoś nie podpisze?
Jarosław Kaczyński nie był raczej zbyt szczęśliwy.
A jeśli o Jarosławie Kaczyńskim mowa...
Spacerowicze dotarli na protesty też pod jego dom na Żoliborzu. Podobno jedyną istotą, która była w stanie stawić im dzielnie czoła, był kot. Kot w oknie Jarosława Kaczyńskiego to najlepsze, co mogli zobaczyć fotoreporterzy podczas protestów pod domem prezesa.
Spacerowicze', 'Ubeckie wdowy', 'pożyteczni idioci', 'stare upiory bolszewickie' - tego dowiedzieli się o sobie młodzi Polacy, którzy zapewne pierwszy raz wyszli tłumnie na ulice. Serio? 25 i 30-latkowie ubeckimi wdowami?
Czemu protestujący mieli takie same świeczki? Jaką rolę odgrywał bogacz Soros? Czym jest astroturfing? Kim jesteśmy, dokąd zmierzamy? Takie pytania niosły ciepłe, letnie dni.
Brawo! Takich zapisów w sądownictwie nie było od... czasów PRL! To naprawdę powrót do przeszłości. I naprawdę ktoś się dziwi, że ludzie nie chcą dopuścić do takich zmian?
W sierpniu Beata Szydło odwiedziła Częstochowę. Zrobiono jej tam to absolutnie wyjątkowe zdjęcie. Była to msza z okazji 300-lecia koronacji Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Uczestniczyli w niej m.in. prezydent Andrzej Duda, premier Beata Szydło i marszałkowie obu izb parlamentu.
Kiedyś było tak, że hodowane w Polsce konie krwi arabskiej były słynne na całym świecie i na aukcjach osiągały bardzo wysokie ceny. Nie można było tego zauważyć podczas tegorocznej aukcji ''Pride of Poland''.
Przypomnijmy: w tym roku jedynie sześć koni czystej krwi arabskiej z krajowej hodowli znalazło nowych właścicieli na prestiżowej aukcji Pride of Poland. Reszta z 25 zwierząt wystawionych w Janowie Podlaskim wróciła do stajni nie osiągając ceny minimalnej.
Przed 'dobrą zmianą' w 2015 roku aukcja Pride of Poland zakończyła się wynikiem blisko 4 mln euro, a w 2014 roku wylicytowano konie za 2,1 mln euro. W zeszłym roku z wystawionych 31 koni sprzedano 16 za łączna kwotę 1 mln 271 tys. euro.
W sierpniu pogoda była bardzo niebezpiecznym żywiołem. Burze przeszły przez Polskę, zostawiając za sobą niebotyczne zniszczenia. Niektórzy jednak podejrzewają, że drzewa wyrwane z korzeniami mogły kogoś ucieszyć - to jakby darmowa wycinka.
Zniszczenia były bardzo poważne. Do tego stopnia, że po kilku dniach do najbardziej poszkodowanych miejscowości osobiście udali się poszczególni przedstawiciele rządu. Obserwatorzy uznali, że jednak zajęło to trochę za dużo czasu. My wiemy, czyja to wina. Powiemy wam - przeczytajcie to głosem Beaty Szydło: Przez 8 ostatnich lat...
I chociaż na rząd wylała się fala krytyki za spóźnioną reakcję po katastrofalnych burzach, w oczach Beaty Szydło wszystko było w należytym porządku.
Miało być lepiej, miało żyć się dostatniej. Tymczasem od kilku miesięcy wszyscy żyją szybującymi w górę cenami. Zaczęło się w sierpniu, od masła.
W sierpniu odbył się też konkurs na najlepszą pelerynę przeciwdeszczową. No dobra, nie do końca tak było. Ale gdyby coś takiego miało miejsce, wygrałby go pewien szeregowy poseł PiS...
Przeciwdeszczowa patriotyczna pelerynka Jarosława Kaczyńskiego to absolutny hit tego lata.
Jarosław Kaczyński w patriotycznej pelerynie zdobył pod koniec sierpnia prawdziwe, wysokie szczyty popularności.
Wrzesień zacznijmy od początku - czyli od rozpoczęcia nowego roku szkolnego. To pierwszy etap reformy szkolnictwa. Wreszcie rozpoczęła się dekonstrukcja ''starego-nowego'' systemu, a zaczął się powolny powrót do... lat 90. i w sumie 80., i jeszcze 70., i jeszcze wcześniej. Redakcja świetnie pamięta 8-klasową podstawówkę i 4-klasowe liceum - i był to piękny czas. Ale czy naprawdę trzeba do tego wracać?
Przy okazji września i rocznicy wybuchu II wojny światowej, nie sposób nie wspomnieć o należnych nam reparacjach od Niemiec. PiS krążył naokoło tego tematu, dobierał się do niego od kilku tygodni, ale wciąż nie miał żadnych zdecydowanych działań ani deklaracji.
Pojedynczym posłom ''coś tam'' się wymsknęło, ale wciąż nie wiedzieliśmy, ILE Niemcy mieliby nam oddać dzięki interwencji rządu.
Wiemy tylko, że kwota byłaby doprawdy imponująca.
We wrześniu Beata Szydło otrzymała zaszczytny tytuł Człowieka Roku od przedstawicieli Forum Ekonomicznego w Krynicy. Za co? Trudno powiedzieć.
Ale bądźmy sprawiedliwi. W poprzednich latach ten tytuł otrzymywali równie sprawczy politycy - prezydenci, premierzy, ministrowie. Ale co racja, to racja - większość z nich mogła zdecydowanie więcej niż pani premier.
Bo właściwie co takiego mogła Beata Szydło?
Minister Waszczykowski pokazał w tym roku, że ma na sercu dobro całego świata. Zaoferował swoją pomoc w negocjacjach pomiędzy Koreą Północną i USA. Jak wiadomo, napięcie w kontaktach pomiędzy tymi państwami ociera się o groźby ataku bronią atomową.
Obiecaliśmy, że jeszcze wrócimy do Opola. Oto jest!
Po wielu trudach i nieprzewidzianych komplikacjach udało się - LIV Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu nareszcie się odbył. To, że we wrześniu, a nie w czerwcu, to już w zasadzie drobny szczegół.
Prezes Kurski dopiął swego, ta edycja imprezy zapisała się w historii kultury polskiej już na dobre i to nie tylko za sprawą trudności organizacyjnych. Walnie się do tego przyczynił sam mistrz Jan Pietrzak. To właśnie z jego benefisu zaczęła uciekać publiczność. Ludzie nie wytrzymali licznych pochwał na cześć rządu.
W poniedziałek po Opolu prezes TVP Jacek Kurski wracał do Warszawy służbową limuzyną. Stało się to, do czego właściwie zdążyliśmy się już przyzwyczaić - doszło do kolizji, w wyniku której auto zostało uszkodzone.
Podobno pan prezes miał szybko wybiec z auta i skryć się w pobliskim lesie. Tam czekał na następne służbowe auto.
We wrześniu pojawiły się też dobre wieści dla entuzjastów ruchu lotniczego. Wiadomo już, gdzie powstanie nowy centralny port lotniczy. W Baranowie.
W październiku Andrzej Duda chciał wprowadzić system prezydencki. Jarosław Kaczyński nie chce systemu prezydenckiego. Nie będziemy mieć systemu prezydenckiego.
Październik zaczął się też od miłego akcentu. Nasza reprezentacja zakwalifikowała się do finału Mistrzostw Świata w piłce nożnej. Za rok piłkarze pojadą do Rosji walczyć o podium.
Polska wygrała z Czarnogórą 4:2 i nasza reprezentacja jedzie na mistrzostwa świata w Rosji w 2018 roku. Cały mecz z trybun obserwował prezydent Andrzej Duda i osobiście zagrzewał piłkarzy do boju.
Młodzi lekarze rezydenci zdecydowali się na strajk głodowy.
Redakcje TVP info i ''Wiadomości'' postanowiły udowodnić, że protestujący lekarze wcale nie zasługują na podwyżki. Tylko sami podłożyli sobie nogę.
fot. Sekcja Gimnastyczna | Facebook
Powstał artykuł ''Kontrowersje wokół rezydentów. Narzekają na zarobki, jedzą kanapki z kawiorem''. Jego autor powołał się na dociekliwych ''internautów'', którzy prześledzili profile społecznościowe protestujących lekarzy i rozliczył tych najbardziej rozpoznawalnych.
W przypadku jednej z lekarek zarzucił m.in. ''zagraniczne wojaże''. Autor nie wspomniał jednak, że zdjęcia z podróży pochodzą z medycznych misji, w których uczestniczyła.
Innemu wypomniał kanapki z kawiorem, który okazał się po niespecjalnie długim śledztwie okazał się tapenadą, czyli pastą z czarnych oliwek. Autor artykułu został zawieszony, a tekst nawet odpublikowany. Niesmak jednak pozostaje.
''Wiadomości'' też nie zasypały gruszek w popiele. Demonizowały żądania młodych medyków, jak tylko można było.
Problemu rezydentów wciąż nie udało się rozwiązać. A tymczasem dobre pomysły leżą na wyciągnięcie ręki...
W listopadzie zaczęły się pojawiać pierwsze pogłoski o odwołaniu Beaty Szydło. Ale zanim temat ten rozkręcił się na poważnie, nasza premier zaliczyła mały sukces...
Beata Szydło znalazła się na 10. miejscu w rankingu najbardziej wpływowych kobiet w polityce magazynu ''Forbes''. Pierwsze miejsce zajmuje kanclerz Niemiec Angela Merkel. Kto wie, jeśli dobra zmiana dalej będzie tak pędzić, może za rok już kto inny będzie otwierał to zestawienie.
Ale to nie koniec dobrych wieści. Pani premier znalazła się też w zestawieniu 100 najbardziej wpływowych kobiet na świecie. Uplasowała się tam na 31. miejscu, wyprzedzając piosenkarkę Beyonce, a nawet Hilary Clinton. Wyprzedziła ją za to Ivanka Trump.
Pięć minut miał też w listopadzie Marian Kowalski, były kandydat na prezydenta - silny człowiek na ciężkie czasy. A wszystko za sprawą programu, w którym ''obalił'' teorię ewolucji. Jak? CHŁOPSKIM ROZUMEM:
"Jakiś głupi ewolucjonizm" - jak mówi Kowalski, nie ma najmniejszego sensu. Gdyby był faktem, "ludzie by mieli dwie wątroby, bo alkohol wynaleźli dawno temu".
Także tak...
Ale w listopadzie wydarzyło się coś strasznego. Strasznego przynajmniej dla polityków PiS. Były premier Donald Tusk postanowił skomentować sytuację polityczną w Polsce krótkim a celnym wpisem na Twitterze. Jest bardzo zaniepokojony tym, co się dzieje w Polsce i daje temu wyraz w kilku krótkich zdaniach.
Alarm! Ostry spór z Ukrainą, izolacja w Unii Europejskiej, odejście od rządów prawa i niezawiłości sądów, atak na sektor pozarządowy i wolne media - strategia PiS czy plan Kremla? Zbyt podobne, by spać spokojnie.
- Donald Tusk (@donaldtusk) 19 listopada 2017
Prawica starała się więc pokazać byłego premiera w jak najgorszym świetle. Dla odmiany, prawda? Żeby to zrobić np. przypomnieli słynny cytat z jego eseju, który napisał ponad 30 lat temu. Oczywiście wyrwany z kontekstu. A dokładniej chodzi o słowa ''polskość to nienormalność''. O co chodzi dokładniej, przeczytacie tutaj.
Premier Beata Szydło pojechała pod koniec miesiąca z jednodniową wizytą do Francji. Uwadze ekspertów nie umknął sposób, w jaki została przywitana przez francuskiego przywódcę.
Podczas powitania przed pałacem Macron ucałował polską premier, a następnie położył dłoń na plecach szefowej rządu.
W Pałacu Elizejskim rozpoczęło się spotkanie prezydenta Macrona z premier Szydło - French president #Macron is hosting Polish PM #Szydlo at @Elysee in#Paris pic.twitter.com/H042O0uwDK
- Wojciech Cegielski (@wojciechce) 23 listopada 2017
I jeszcze afera z Dorotą R. zwaną ''Dodą''
O godzinie 6 rano w środę 22 listopada do mieszkania piosenkarki Doroty R. weszła policja. Cztery godziny później kobieta została przewieziona do prokuratury na warszawskim Mokotowie. Tam usłyszała zarzuty dotyczące dwóch artykułów kodeksu karnego.
Jak poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, Łukasz Łapczyński, pierwszy dotyczy nakłaniania osób trzecich, również objętych zarzutami, do popełnienia przestępstwa na szkodę Emila Haidara. Chodzi m.in. o zmuszenie pokrzywdzonego do wycofania się ze spraw sądowych, w których Dorota R. była stroną.
Drugi artykuł dotyczy bezprawnego wywierania wpływu na Emila Haidara jako świadka i oskarżyciela w postępowaniach, w których Dorota R. jest stroną.
Roman Giertych, pełnomocnik pokrzywdzonego Emila Haidara, poinformował za pośrednictwem Twittera, że oskarżyciel posiłkowy chce przekształcić artykuły w inne, znacznie poważniejsze: wymuszenie rozbójnicze w ramach zorganizowanej grupy przestępczej.
No ale pamiętajmy, że jest prawo prezydenckiej łaski.
I nadszedł grudzień. A w grudniu zamiast przygotowywać się do świąt, piec pierniki i biegać za prezentami, śledziliśmy co też dzieje się w rządzie. A działo się dużo.
Wiedzieliśmy, że to kiedyś musi nastąpić, ale nie do końca spodziewaliśmy się, że będzie to początek grudnia. Tymczasem PiS jednego dnia udało się utrzymać rząd, odrzucając wotum nieufności, i zmienić premiera. Takie rzeczy tylko w Polsce.
Mimo że otrzymała tytuł jednej z najbardziej wpływowych kobiet świata i otrzymała kredyt zaufania od partii, Beata Szydło złożyła rezygnację ze stanowiska premiera RP. Na jej miejsce już w kilka dni później wszedł Mateusz Morawiecki. Widać pani Beata nie lubi zaciągać długów, zwłaszcza zaufania.
Beata Szydło ocieplała nieco wizerunek rządu. Jak będzie to robił Mateusz Morawiecki? Zobaczymy.
Kiedy gruchnęła wiadomość o zmianie premiera, nikt nie spodziewał się jeszcze tak wielkich zmian w polskim rządzie.
Ta rekonstrukcja była naprawdę szalona! Jak nasi politycy wytrzymują takie nieustanne zmiany i roszady? Przecież od tego można dostać zawrotów głowy.
Ale rekonstrukcja, której nie było, to nie jedyna grudniowa zmiana. Swoje nowe miejsce znalazł Marek Suski. Może jeszcze nie został prezydentem, ale Szefem Gabinetu Politycznego premiera Morawieckiego już tak.
W połowie grudnia nadszedł ten pamiętny dzień, kiedy prezydent Andrzej Duda odwetował zawetowane przez siebie ustawy. Podpisał je, a Unia Europejska trochę się na nas zdenerwowała. To znaczy nawet trochę bardzo się zdenerwowała. W internecie zawrzało.
Powiało grozą... Kiedy tylko prezydent ogłosił, że podpisze kontrowersyjne ustawy, niszczące trójpodział władzy, Unia Europejska postanowiła działać. Wobec Polski wszczęto procedurę artykułu 7.
Ach tak! Zapomnielibyśmy!
W grudniu Beata Kempa dostała swoją nową, ciepłą posadkę. Teraz ma się zajmować sprawami uchodźców z krajów, gdzie toczą się konflikty zbrojne, a którym pomaga polski rząd.
Cóż możemy powiedzieć? Rok się kończy, zaczyna się następny. Z tej okazji życzymy wszystkim, by i oni mogli liczyć na takie awanse.