Od ponad tygodnia Polska żyje jednym tematem: ciągle zastanawiamy się, kogo jeszcze możemy do siebie zrazić. Wszystko przez głośną ustawę o IPN, która nie spodobała się ani Żydom, ani Polakom, ani właściwie chyba nikomu.
Cały świat, na łamach kolejnych dzienników, komentuje poczynania polskiego rządu.
Ustawa uchwalana była tak, jak PiS potrafi najlepiej - po nocy i na szybko. Coś im jednak tym razem nie wyszło - chcieli po cichu, wywołali burzę. Burzę dyplomatyczną, a ostatnim, który miał szansę ją powstrzymać, był własnie prezydent.
Niestety, prezydenta sprawa przerosła.
Andrzej Duda prawie nie podpisał. Prawie, bo jak zauważył, ustawa może być niekonstytucyjna, ale ją... podpisze. Tylko żeby nie było, że ktoś jawnie łamie prawo! Aby dowieść, że tak nie jest, ustawę skierował dalej.
Dalej, czyli do Trybunału Konstytucyjnego. I tu należałoby zadać sobie pytanie: skoro już wokół niego trwają kontrowersje i ludzie poddają w wątpliwość jego bezstronność, to jaka może być decyzja?
I co na to wszystko pani Julia Przyłębska? Będzie musiała rozstrzygnąć jakąś sprawę? Czy to aby nie za dużo obowiązków?
Pani Julio, pani łapie gorący kartofelek. A ja na narty.#ustawaoIPN
- Darek Ćwiklak (@macdac) 6 lutego 2018
Tym gorzej dla pani Julii, że ta ustawa, to taki mały granat. Jak go odbezpieczyć, może zrobić się niebezpiecznie...
W mediach pojawiło się sporo komentarzy na temat decyzji Andrzeja Dudy. Większość odnosi się do niej krytycznie, ale są też głosy wyważone i pochwalne. Wśród nich pojawiają się też takie, które zwracają uwagę na polskie sądownictwo i prezes Przyłębską.
Problem, który komentowany jest na całym świecie, zepchnięty został na barki Trybunału, który przecież też wywołuje negatywne emocje. Teraz świat przyjrzy się bliżej i jemu?
To teraz świat pozna panią Julię. Ciekawy eksperyment. Niekoniecznie dobry dla Polski.
- Burzynska Agnieszka (@BurzynskaAga) 6 lutego 2018
Kiedy Andrzej Duda złożyć miał podpis pod sporną ustawą, jego kancelaria podała informację o wyjeździe prezydenta do Rabki-Zdroju, na narciarski Memoriał Marii Kaczyńskiej. Jak wiadomo, pan Andrzej kocha góry, a narty zdecydowanie przyjemniejsze są niż jakieś stosunki dyplomatyczne, ustawy i podpisy.
Oczywiście, jest jeszcze pan prezes Kaczyński. A skoro jest pan Kaczyński, to są też spekulacje. Bo kto by uwierzył, że prezydent nie jest zależny od szeregowego posła?
Spokojnie! To tylko jakaś mała, nic nieznacząca ustawa! O co tyle krzyku?
Może zwyczajnie o to, że polska polityka zagraniczna kuleje coraz bardziej?
To z kim my właściwie się (nie)lubimy?
A może to jakaś pokrętna droga ku normalności? Ktoś potrafi wytłumaczyć, na czym miałoby to polegać?
Kogoś jeszcze śmieszy, kiedy wypowiada się słowa ''polska polityka zagraniczna''? Do niedawna można było porobić sobie żarty. Teraz żarty te przestają być śmieszne.
Jeśli ktokolwiek myślał, że prezydent nie podpisze, chyba zapomniał, kto jest prezydentem. Przepraszamy panie Andrzeju, ale kiedy ostatnio pan tego nie zrobił?
Podpisy prezydenta to taka niekończąca się opowieść...
Kiedy cały świat patrzy, trzeba mu pokazać, kto ma rację. A rację mamy my, niezmiennie, zawsze.
A my dalej żyjemy w ''lolandzie''. Jeden wielki, coraz mniej śmieszny żart.