Marzycie czasem o ''trafieniu szóstki''? My też. Ale żeby wygrać, trzeba grać, a przydałby się jeszcze jakiś klucz doboru cyferek. Bo nie oszukujmy się, nie jest to wcale takie proste. Wygrane nie zdarzają się zbyt często, a już zwłaszcza te wielomilionowe.
Jakie jest zatem prawdopodobieństwo wylosowania szczęśliwych cyferek? Dokładnie takie:
Myślicie, że ustrzelić ''szóstkę'' to niesamowity traf? A co powiecie na to: w 1995 roku Roman i Krystyna Witkowscy w odstępie 10 dni wygrali dwie ''szóstki''.
Zupełnie zdumiewająco zakończyło się inne losowanie, kiedy padł nietypowy jak na ''Lotto'' rekord: sześć cyfr skreśliło poprawnie aż 80 osób! Pikanterii tej statystycznej ciekawostce dodaje fakt, że wyniki podano 1 kwietnia - jednak nie był to wcale primaaprilisowy żart.
Ryszard Rembiszewski, przez wiele lat prowadzący telewizyjne losowania, wspomina z kolei sytuację, kiedy szczęśliwa ''szóstka'' składała się z następującego ciągu cyfr: 39, 41, 43, 45, 47, 49. Trudno w to uwierzyć, ale po odbiór nagrody z identycznymi kuponami zgłosiło się wtedy 8 osób.
Jak dotąd, najwyższa wygrana w losowaniach Lotto wyniosła 36 726 210 złotych. Dużo, prawda? Rekordowa ''szóstka'' skreślona została 7 maja 2016 przez trzy osoby. miny musiały im zrzednąć, gdy wygraną 57 milionów trzeba podzielić. Każde z nich dostało ostatecznie 19 268 238,40 zł.
Najwięcej jak dotąd wygrał mieszkaniec miejscowości Skrzyszów. W marcu 2017 roku wygrał 36 726 210,20 złotych. Szczęśliwe cyferki wylosowała za niego maszyna - gracz skorzystał z możliwości zakupu kuponu ''na chybił trafił''.
Choć dziś w Lotto grają miliony Polaków, a punkty sprzedaży znaleźć można niemal w każdej miejscowości, początki były dość skromne: brakowało kolektur, a poczta często gubiła kupony.
Losowania odbywały się kiedyś na imprezach sportowych. Telewizja aż do 1973 roku nie chciała mieć z nimi nic wspólnego - wątpiła bowiem w uczciwość zakładów. W 1960 roku na przykład, odmówiła transmisji ''w trosce o morale młodzieży i dzieci''.
A czy pamiętacie tę reklamę z 1996 roku?
Czy jest jakiś sposób na trafienie ''szóstki''? Istnieją na to pewne teorie i pomysły. Ale pomysłowi byli ludzie także lata temu. Zanim wprowadzono lottomaty, czyli maszyny do drukowania kuponów, często zdarzały się puste kupony z plastrem skrywającym napis '50 procent'. Znaczyło to tyle, że gracz nie skreślał cyferek - robił to pracownik punktu ''Lotto'' dopiero po losowaniu.
Znany jest również przypadek domorosłego eksperymentatora, który, aby rozszyfrować tajemnice losowania, zbudował kopię maszyny losującej. Zdecydowanie najskuteczniejsza (choć równocześnie najbardziej kosztowna) strategia to zawieranie dużej ilości zakładów - tak, jak robił to pewien gracz spod Gdańska, który w latach 90. wysyłał co tydzień... 20 tys. kuponów. Dziś wydałby na to 60 000 złotych za każdym razem!
Co zmieniło się na przestrzeni lat? Niemal wszystko!
Inna jest nazwa (kiedyś - Totolotek, potem Duży Lotek, dzisiaj - Lotto) i daty losowań (dawniej odbywały się tylko w niedzielę, a obecnie właściwie codziennie, w tym główne losowanie Dużego Lotka trzy razy w tygodniu, we wtorek, czwartek i sobotę).
Zmieniali się też prowadzący - od legendarnego Ryszarda Rembiszewskiego do kontrowersyjnego Daniela Wieleby.
Jedno pozostało niezmienne: ogromne emocje towarzyszące ogłaszaniu kolejnych wylosowanych numerków. Powiedzcie szczerze: czy znacie kogokolwiek, kto nigdy nie spróbował szczęścia wypełniając kupon?