Pocałunek amerykańskiej sekretarz stanu zapewne przeszedłby bez echa, gdyby nie pamiętny ukłon Baracka Obamy złożony przed japońskim cesarzem w 2009 roku. Przeciwnicy prezydenta w tym obrazku dopatrywali się symbolu jego słabości, a nawet upadku międzynarodowej pozycji USA.
Aby udowodnić amerykańskiemu narodowi, że Stany w ciągu ostatnich dwóch lat podniosły się z kryzysu, podczas spotkania z cesarską parą Hillary Clinton musiała zachować niewzruszoną postawę. Nie siląc się na dostosowanie do miejscowej kultury, cesarzowi Akihito po prostu podała dłoń...
...a jego małżonkę, cesarzową Michiko, zaskoczyła pocałunkiem w policzek. I znów Ameryka jest górą!
Jak więc przywitanie z cesarzem i cesarzową Japonii powinno wyglądać? Jeśli zdecydujemy się na ukłon, należy pochylić wyprostowany tułów, swobodnie układając ręce wzdłuż tułowia (wykluczony jest więc jednoczesny ukłon i podanie ręki).
Etykieta japońska nie wymaga jednak ukłonu od cudzoziemców - jak poucza ''Kurier Dyplomatyczny''. Kto się nie pokłoni, nie popełnia jeszcze gafy. Ważne jest jednak, by wyciągnąć dłoń dopiero wtedy, gdy pierwszy zrobi to cesarz. Można ewentualnie najpierw pokłonić się, a następnie uścisnąć dłoń cesarza - wzorem może być Władimir Putin (patrz powyżej).
Barack Obama złamał wszystkie te zasady, zginając się w kabłąk i jednocześnie wyciągając rękę. W porównaniu z jego wyczynem, całus Clinton był tylko lekkim nadużyciem.
Cesarz Japonii kłania się jako pierwszy tylko w nadzwyczajnych okolicznościach. Takiej jak ta, gdy cesarska para pokłoniła się przed Jolantą Kwaśniewską, zaglądając do kratki odpływowej, w której schowały się dwa małe kotki.