W 1991 r. przyczyny były doraźne i polityczne. Poprzednik ''SE'', ''Express Wieczorny'' został sprzedany Fundacji Prasowej Solidarność, należącej do Porozumienia Centrum. 80 proc. pracowników przeniosło się wtedy do nowego pisma ''wybierając polityczną niezależność, obiektywne, rzetelne dziennikarstwo''.
Jak powiodła się realizacja tych ideałów? Sprawdzamy, porównując pierwsze strony gazety (z 1991 i 1992 roku) z najnowszymi numerami.
Oto okładka pierwszego numeru datowanego na 22-24 listopada 1991 r. Uderza przede wszystkim czarno-białość. Dzisiaj tabloidy mienią się wszystkimi kolorami tęczy (z pewnym wskazaniem na jadowitą żółć i intensywną czerwień), wtedy redakcja dysponowała tylko dwoma kolorami. Czerwona była tylko winieta.
Sensacja na pierwszej czołówce była, owszem, ale też jakaś bardziej stonowana. Marnie zilustrowane "Porwanie św. Franciszka" robi małe wrażenie w porównaniu z "transseksualistą, jaskiniowcem i abstynentem" i szeroko uśmiechniętą żoną Palikota (poniżej).
Zwróćcie też uwagę na reklamy. Dom handlowy Cezarego Wąsowskiego oferuje "cukier pakowany automatycznie" w cenie 5300 zł. I możliwość dowozu! To nas wzruszyło.
Dla porównania okładka współczesna. Trochę się zmieniło...
Pamiętacie, jak pisaliśmy o jaskrawych, mieniących się kolorach. No właśnie. Przy świecącej Dżołanie, okładka z 3.12.1991 wypada blado. Chociaż czołówka bardzo mocna i w znanym, stosowanym z wielkim powodzeniem stylu. Kaszpirowski leczy i... zabija. Szok i... mistrzowskie użycie wielokropka. A także szczególik o zmianach w mózgu na zachętę.
Ponownie reklamuje się pan Wąsowski. Cukier staniał. Teraz kosztuje 5200.
Dziewiętnaście lat później. Dla porównania, numer z 3.12.2010:
W numerze z 15 kwietnia '92 widać ostrożność redaktorów - nie straszą atomem, tylko informują, że wszystko w porządku. Dzisiaj tytuł tego samego newsa brzmiałby zapewne: "Nowe wstrząsy nad Renem. ELEKTROWNIE ZAGROŻONE". I żółty znaczek skażenia radioaktywnego.
Zamiast kolorowej, wydekoltowanej Edyty Górniak (poniżej) jest czarno-biała prognoza pogody. Ale pewne rzeczy nigdy się nie zmieniają. Spójrzcie na zajawkę następnego numeru: "Czytaj jutro. Jezus na ekranie".
18 lat później. Dla porównania numer z 15.04.2010 r.
Tu nic nie napiszemy. Nawet chcieliśmy, ale przeanalizowaliśmy okładkę z 2011 r. i tytuł "Zamieniła prezerwatywy na soczek" (niby upchnięty z boku, ale jednak...) rozłożył nas na łopatki.
19 lat później. Dla porównania okładka z 19.07.2011
Wszystko się zmieniło. Żyjemy już w zupełnie innej rzeczywistości. Nie wierzycie? To porównajcie "W każdą środę, specjalnie dla Ciebie Giełda Wakacyjna" z "Dzięki Mc'Donalds wyjadę na romantyczny weekend".
19 lat później. Dla porównania numer z 16 czerwca 2011
Nagłówki, wedle dzisiejszych kryteriów niesensacyjne, więc zwrócimy uwagę na konkursy. Marcpol rozczula: do wygrania był polonez caro ("Może być twój!") i wyjazd do Paryża. A wśród nagród pocieszenia: telewizor kolorowy. Drugi konkurs oszałamia liczbą zer. Główna nagroda to 10 000 000 zł. Czyli równowartość dzisiejszego tysiąca.
Na obu okładkach notka z życia wyższych sfer. W 1992 r. pisano o Barbarze Piaseckiej-Johnson, która zasłynęła walką o spadek po zmarłym mężu-milionerze, Johnie Stewardzie Johnsonie I z dziećmi tegoż. Barbara wygrała. W 2011 r. królowa jest tylko jedna. I jest nią, niestety, Doda.
19 lat później. Dla porównania numer z 3.08.2011
O numerze z 1992 r. napiszemy ostrożny i stonowany. A o numerze z 2011 r. napiszemy tak: "Super Eros, zróbmy to teraz!", pupa Steczkowskiej, "Zobacz, co Przybylska robi z nagą piersią w parku". I jeszcze: "Przez 10 dni spał z martwym bratem". A to wszystko na jednej stronie...
19 lat później. Dla porównania numer z 4 sierpnia 2011