Według legendy powstałej wśród bałkańskich Romów wampiry rodzą się z zepsutych dyń i arbuzów. Do narodzin nieumarłego dochodzi, gdy owoce pozostawi się poza domem w Boże Narodzenie lub na więcej niż dziesięć dni. Dyniowy lub arbuzowy wampir w niczym nie różni się od zwykłych dyni i arbuzów poza kroplą krwi błyszczącą się na jego skórce. Na szczęście z powodu braku zębów upiory nie są groźne dla ludzi.
Jedynym źródłem, wspominającym o tym wierzeniu jest relacja etnologa Tatomira Vukanovica z podróży po Serbii:
Papinijuwari to jednooki olbrzym, który według Aborygenów z północnej Australii mieszka w wielkiej chacie ''tam, gdzie końćzy się niebo''. Żywi się mięsem zmarłych lub krwią wysysaną z chorych. Przyjmuje niewidzialną postać i przysysa się do ciała zaatakowanego przez chorobą, nie zostawiając żadnego śladu na skórze.
Kiedy ofiara słabnie, jednooki wampir kurczy się do rozmiarów pająka, by wejść do jej ust. Kiedy chory połknie wampira, nie ma już dla niego ratunku. Dostawszy się do wnętrza człowieka, wysysa z niego krew do ostatniej kropli.
Pochodzący z Chin jiang shi, jak każdy przyzwoity wampir za dnia śpi w trumnie, a w nocy wychodzi na żer. Jednak w sposobie osaczania ofiar znacznie różni się od swojego arystokratycznego kuzynów z Rumunii - jiang shi porusza się ''podskakując z rozpostartymi ramionami''. Gdy uda mu się doskoczyć do jakiegoś żywego stworzenia, wchłania jego życiową energię qi.
Przed chińskim wampirem można bronić się np. mieczem z drzewa brzoskwiniowego, kopytami czarnego osła lub krwią czarnego psa albo - gdy uda się zaskoczyć wampira we śnie - wbijając siedem ziaren jujuby w siedem punktów akupunkturowych na jego plecach.
Przypomina kozę z wielkimi uszami potrafiącymi klaskać jak ludzkie dłonie i zwinnym ogonem, którego używa jak bicza. Bije od niego doprowadzający do mdłości odór, którym obezwładnia ofiary. A poluje tylko na małe dzieci. Wysysa krew z ich cieni i wyrywa im serca, by obwieszać się nimi jak amuletami.
Według filipińskiej legendy istnieją rodziny, zwane Sigbinan (''ci, którzy posiadają Sigbin'') potrafiące rozkazywać tym potworom. Trzymają je w domach jak pokojowe pieski, razem z wampirycznymi ptakami Wak Wak.
Na deser wampir pochodzenia polskiego. Mało kto wie, że Władysław Reymont ma na swoim koncie mroczną, spowitą londyńską mgłą powieść pełną czarnej magii, wirujących stolików, hinduskich joginów, czarownic, duchów i wampirów.
Tytułowym wampirem jest kobieta wysysająca z mężczyzny duchowe siły. Jak przyznaje jedna z bohaterek: "Żona dla prawdziwego artysty jest złem, niszczącym demonem, jest jego wampirem."
Nie znaczy to jednak, że zło w tej powieści pojawia się tylko pod postacią metafory. Diabeł ukazuje się bohaterom we własnej osobie, jego imię to Bafomet, a wygląda tak:
TOP 10 przerażających zdjęć i nagrań duchów [FOTO/WIDEO]
[A PAMIĘTASZ JAK...?] Koszmarne zabawki, które kochaliśmy w latach 90. >>