Naszą listę otwierają ludzie sportu, którym działania podejmowane na Facebooku pomogły zepsuć karierę. Dominują w tym Amerykanie: kompromitujące zdjęcia cheerleaderek, niepochlebne komentarze o decyzjach menedżerów, rasistowskie uwagi itp.
Naszym ulubieńcem został jednak Andrew Kurtz. Niezbyt przychylnie wyraził się o drużynie klubu, w którym pracował - stracił robotę. Andrew był jedną z klubowych maskotek - biegał po boisku Pittsburgh Pirates przebrany za wielkiego pieroga. Najwidoczniej był smaczny, bo natychmiast po zwolnieniu dostał ofertę od innej drużyny z Waszyngtonu.
Nauczyciele nie maja lekko - także w internecie. June Talvitie-Siple, koordynatorka zajęć matematyczno-przyrodniczych szkoły w Cohasset (Massachusetts, USA) pisała na swoim profilu, że ''TAK BARDZO nie ma ochoty na kolejny rok w tej szkole'' i żartowała, że ''przypomniała sobie, czemu już nie zajmuje się nauczaniem - bo wszystkie dzieci to małe wstręciuchy''. June myślała, że jej frustrację zauważy tylko grono ok. 50 bliskich przyjaciół i rodziny - myliła się. - Może i jest świetną nauczycielką biologii, ale na internecie to się nie zna - skomentowała jedna z uczennic szkoły.
Uważajcie narzekając na swoich klientów przez Facebooka. Szefostwu może się to bardzo nie spodobać.
Ashley Johnson - kelnerka z pizzerii Brixx obsługiwała jeden ze stolików przez trzy godziny, została nawet dłużej po swojej zmianie, po czym dostała żenująco niski napiwek. Wściekła, napisała "Dziękujemy za wizytę w Brixx, wy tanie ******". Szef uznał jej zachowanie za niedopuszczalne i zwolnił ją. Efekt był odwrotny do zamierzonego - internauci znienawidzili pizzerię.
O tej pani już pisaliśmy. Pracownica szwajcarskiej firmy ubezpieczeniowej Nationale Suisse straciła pracę tylko przez to, że była na Facebooku!
Szwajcarka powiedziała szefowi, że nie może pracować przy komputerze, bo jest chora i musi leżeć w ciemności. Niestety, ktoś przyuważył ją na Facebooku - i kobieta straciła wiarygodność i współczucie przełożonych.
Zadziwiającej rzeczy dopuściła się brytyjska sędzina. Uznała, że nie jest w stanie sama wydać wyroku, więc poprosiła przyjaciół, by jej w tym pomogli... wypełniając ankietę na Facebooku! Gratulujemy tej pani profesjonalizmu i życzymy powodzenia - ale w innym zawodzie.
Równie zabawną historię zdarzyło nam się już opisać, ale tam akurat nie było kogo zwalniać.
Ta pani to absolutna legenda - i to ona zainspirowała nas do napisania tego artykułu. Życzymy jej szefowi lepszych pracownic w przyszłości!
Zobacz, co napisała lub przeczytaj tłumaczenie poniżej.