Dzisiaj mijają cztery lata od opublikowania w ''Gazecie Wyborczej'' artykułu, ujawniającego seks skandal w Samoobronie. Uznaliśmy to za dobrą okazję do przypomnienia o tym, jak blisko są ze sobą związane polityka i seks - przedstawiamy pięć najbardziej pamiętnych zbliżeń między władzą a kobietami.
Zaczynamy od przypadku Samoobrony. Cztery lata temu Aneta K. przyznała, że dostała pracę w biurze poselskim Stanisława Łyżwińskiego w zamian za świadczenie ''usług seksualnych'' dla niego i Andrzeja Leppera. Skandal wstrząsnął ówczesną sceną polityczną - Lepper i Łyżwiński zostali skazani, a Samoobroną i LPR, czyli ''przystawki'' w koalicji z PiS zostały skonsumowane.
W tym wypadku do wybuchu prawdziwego skandalu nie doszło, ale właściwie tylko dzięki powściągliwości Joanny Muchy. W jednym z wywiadów opowiedziała, że już pierwszego dnia pracy w Sejmie była molestowana przez kolegę posła:
Na szczęście był to pierwszy i zarazem ostatni taki przypadek (jeśli nie liczyć potyczek ze Zbigniewem Ziobrą).
Gdyby Monica Lewinsky znała przebój Katarzyny Sobczyk, być może nie doszło by do najgłośniejszej w ostatnich latach afery, zwanej ''rozporkową'' (Zippergate). Choć początkowo Bill Clinton zarzekał się, że nie ''Nie miał stosunków seksualnych z tą kobietą'', w końcu przyznał, że do czegoś między nimi doszło.
Afera podzieliła Amerykanów - jedni żądali usunięcia prezydenta z urzędu, inni utrzymywali, że nic złego się nie stało. Podobnie uznała Izba Reprezentantów - Clinton został uniewinniony i wytrwał na stanowisku do końca kadencji. Podobno wśród obywateli skandal przysporzył mu jeszcze większej popularności.
Na koniec skandal najświeższy, a zarazem najbardziej spektakularny. Otóż na ostatnim szczycie państw NATO w Lizbonie delegacje Armenii i Gruzji zaprosiły do hotelu aż 80 prostytutek. Podobno przedstawiono je jako ''delegatki na szczyt''.
Impreza zapewne trwałaby całą noc, gdyby nie... Nicolas Sarkozy, który poskarżył się obsłudze hotelu na dochodzący od sąsiadów hałas.