TOP 5 powodów, dla których lubimy japońskie teleturnieje

Tap Madl przy nich wymięka.

Bo można w nich układać jedzenie na zwierzaczkach

 

Jest to jeden z pomysłów, który w dowolnej europejskiej stacji telewizyjnej zostałby uznany za głupi żart nietrzeźwego scenarzysty. - Stary, w sensie, ludzie będą układać plasterki szynki na psim pysku albo budować dookoła małpy igloo z bananów? - powiedziałby szef. - Oszalałeś do reszty?

 

Tymczasem w Japonii takie pomysły to nie żarty. To programy osiągające przerażająco wysokie wyniki oglądalności.

Bo konkursy piękności rozwiązuje się w nich przez wrestling

 

Śliczne dziewczyny w strojach kąpielowych uprawiające święty sport Amerykanów? Dla producentów z Kraju Kwitnącej Wiśni brzmi to całkiem sensownie. Czasami zastanawiamy się, czy każdy z konkursów piękności nie powinien być rozwiązywany w taki sposób. Wyobrażacie sobie na ringu naszą Rozalkę?

Bo dzięki nim nauka angielskiego nie jest monotonna

 

To jeden z najdziwniejszych filmików, jakie kiedykolwiek widzieliśmy: podstawiony gość usiłuje przeczytać biografię Marco Polo w języku Szekspira, a uczestnicy próbują się przy tym nie roześmiać. A jeżeli im się nie uda, dostaną kijem. Bardzo niewychowawcze.

Bo sport wygląda w nich inaczej niż sobie wyobrażaliśmy

 

Fort Boyard to zabawa dla mięczaków. Prawdziwi twardziele potrafią bujać się na linie, skoczyć na bieżnię, podnieść się, stanąć na stołeczku położonym na jej końcu, a po wylądowaniu w basenie, wytarzać twarz w pianie. Nie jest to wcale takie proste...

Bo ludzie zjeżdżający po schodach nie oznaczają wypadku w studio.

 

A to - naszym zdaniem - król japońskiej fantazji w kreowaniu dziwnych teleturniejów. Show, w którym ludzie wchodzą po schodach polewanym dziwnym lubrykantem, aby na koniec obudzić babcię, która okazuje się transwestytą i... I wydaje się nam, że powiedzieliśmy już za dużo. To trzeba zobaczyć.

 

KDC

 

ZAPRASZAMY NA DESER.PL || FACEBOOK

Więcej o: