Jest to jeden z pomysłów, który w dowolnej europejskiej stacji telewizyjnej zostałby uznany za głupi żart nietrzeźwego scenarzysty. - Stary, w sensie, ludzie będą układać plasterki szynki na psim pysku albo budować dookoła małpy igloo z bananów? - powiedziałby szef. - Oszalałeś do reszty?
Tymczasem w Japonii takie pomysły to nie żarty. To programy osiągające przerażająco wysokie wyniki oglądalności.
Śliczne dziewczyny w strojach kąpielowych uprawiające święty sport Amerykanów? Dla producentów z Kraju Kwitnącej Wiśni brzmi to całkiem sensownie. Czasami zastanawiamy się, czy każdy z konkursów piękności nie powinien być rozwiązywany w taki sposób. Wyobrażacie sobie na ringu naszą Rozalkę?
To jeden z najdziwniejszych filmików, jakie kiedykolwiek widzieliśmy: podstawiony gość usiłuje przeczytać biografię Marco Polo w języku Szekspira, a uczestnicy próbują się przy tym nie roześmiać. A jeżeli im się nie uda, dostaną kijem. Bardzo niewychowawcze.
Fort Boyard to zabawa dla mięczaków. Prawdziwi twardziele potrafią bujać się na linie, skoczyć na bieżnię, podnieść się, stanąć na stołeczku położonym na jej końcu, a po wylądowaniu w basenie, wytarzać twarz w pianie. Nie jest to wcale takie proste...
A to - naszym zdaniem - król japońskiej fantazji w kreowaniu dziwnych teleturniejów. Show, w którym ludzie wchodzą po schodach polewanym dziwnym lubrykantem, aby na koniec obudzić babcię, która okazuje się transwestytą i... I wydaje się nam, że powiedzieliśmy już za dużo. To trzeba zobaczyć.
KDC
ZAPRASZAMY NA DESER.PL || FACEBOOK