TOP 5 najbardziej absurdalnych mitów o WOŚP [ZDJĘCIA]

Z okazji XIX finału demitologizujemy Orkiestrę. Bo dla Deseru też liczy się prawda!

Nie wiadomo, z czego utrzymuje się Jerzy Owsiak

Z okazji XIX finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy postanowiliśmy zrobić prezent jej zagorzałym przeciwnikom i wypunktować pięć zarzutów które uznaliśmy za najbardziej absurdalne, a jednocześnie szalenie popularne. Zwłaszcza na forach internetowych.

Pierwszym (choć nie najważniejszym) jest mit, że nikt nie wie z czego utrzymuje się założyciel WOŚP. Jest to szczególnie zabawne w kontekście polskiego ustawodawstwa dotyczącego fundacji i organizacji pożytku publicznego. Jeżeli ktoś z Was kiedykolwiek działał w takim projekcie - zapewne wie jak łatwo przez zwykłe błędy w rozliczeniach sprowadzić na siebie siarkę i ogień piekielny ze strony m.in urzędu skarbowego.

ZOBACZ WITRAŻE AUTORSTWA JURKA I ANDRZEJA OWSIAKÓW >>>

Czym zatem płaci za chleb Jurek Owsiak? Prowadzi działalność gospodarczą (firmę zajmująca się produkcją programów TV i muzyki), wraz ze swoim bratem tworzy witraże. Oczywiście, można uznać, że ludzie kupują od niego, ponieważ wypromował się na Orkiestrze. Ale czy miał przez te wszystkie lata występować z workiem na głowie?

Woodstock jest robiony za pieniądze skradzione z Orkiestry

Jak wiadomo, każda fundacja ma prawo przeznaczać część swojego dochodu na promocję. Robi to także WOŚP. Jednak w dość szczególny sposób. Otóż na promocję (której częścią jest też Przystanek Woodstock) przeznaczany jest procent z pieniędzy, które leżą na kontach bankowych fundacji. Tak, z odsetek. Tyle, że nie cała kasa idzie na organizację festiwalu. W końcu trzeba sfinansować kolejny Finał, etc...

Skąd zatem biorą się środki na utrzymanie Woodstocku? Cóż, warto spojrzeć, jak skomplikowanym systemem jest cały festiwal. Na jego fundusze składają się m.in koncesje dla sprzedających (dodajmy, że gwarantujące ceny na dużo niższym poziomie niż na festiwalach komercyjnych). Stoiska gastronomiczne, wioska piwna, cała sprzedaż na Woodstocku gwarantuje Orkiestrze przychody. Mimo tego, nadal się przedsiębiorcom opłaca. Na festiwalu promują się także producenci sprzętu - w zamian udostępniając choćby konstrukcję sceny. Dorzuca się województwo lubuskie - w zamian uzyskując promocję regionu. Swoje dwa grosze rzuci też miasto Kostrzyn - za to sklepikarze wypracowują w trakcie Woodstocku 30% rocznego przychodu.

Dodając do tego armię wolontariuszy, wniosek jest prosty. To się musi opłacić - i jako machina promocyjna, i jako impreza masowa, i jako miejsce sprzedaży. Ludzie muszą jeść i pić, chętnie kupują pamiątki, a potem rozpuszczają plotkę, że w Lubuskiem jest ładnie. Jest tylko jeden warunek - nie można zabrać dla siebie zbyt dużo. I z tego powodu Przystanek Woodstock jest wyjątkowy.

Hasło "Róbta co chceta" nawołuje do anarchii i występku

Gdzie narodził się ten mit - wiedzą wszyscy. Wystarczyło, żeby chwytliwe hasło telewizyjne wymyślone przez Jurka dotarło do Torunia, a od razu zmieniło się w manifest propagandy anarchistycznej, hedonistycznej i libertariańskiej.

"Prawda tymczasem jest bardzo banalna" jak śpiewał Kazik Staszewski. "Róbta co chceta" było częścią tytułu prowadzonego przez Jurka Owsiaka programu. Dokładniej "Róbta co chceta, czyli rock'n'rollowa jazda bez trzymanki", wyświetlanego w latach 90. Mało tego, Jerzy Owsiak wielokrotnie podkreślał, że choć wolność jednostki jest dla niego ważna, to zawsze powinna być podparta odpowiedzialnością. W tym kontekście słynne, demoralizujące młodzież hasło wydaje się tracić swoje zęby.

Woodstock promuje sekty i satanizm, a ludzie tam giną

Woodstock - jak wiadomo z rozmaitych niekoniecznie zaprzyjaźnionych mediów - to jama zła. Można tam spotkać wszystko, co najgorsze, a nasza młodzież jest zagrożona strasznymi konsekwencjami, jeśli tylko znajdzie się w pobliżu miejsca festiwalu. Litania zagrożeń jest znana od lat - sekty, satanizm, dragi, śmierć.

Oczywiście, zarzuty nie są w całości bezpodstawne. Na Woodstocku pojawia się Towarzystwo Świadomości Kryszny. Przez wiele z organizacji chrześcijańskich jest ono uznane za sektę. Jednakże prawo obowiązujące w Polsce nie podziela tego przekonania, a sama działalność Towarzystwa na festiwalu podlega ścisłej kontroli. Przede wszystkim - nie prowadzi ono otwartej działalności misyjnej. Oczywiście, jeżeli ktoś chce spytać jednego z wyznawców o doktrynę, i porozmawiać o Krisznie, nie zostaje mu to odmówione. Ale przecież chodzi o możliwość wyboru... czyż nie?

Chcieliśmy poruszyć kwestię satanizmu, ale chyba księża z Przystanku Jezus mogą opowiedzieć o tym lepiej. Zatem sprawę przemilczymy.

Natomiast narkotyki i przypadki śmiertelne na Woodstocku to... kwestia statystyki. Niestety, ale w miejscu w którym gromadzi się ponad 200 tys. osób, mogą się zdarzyć jednostki które wniosą na jego teren narkotyki albo zrobią coś głupiego. Dla pocieszenia dodamy, że może się to zdarzyć na każdej imprezie masowej. Na przykład dyskotece na którą przyszło 300 osób. Tyle, że ochrona Przystanku Woodstock - w kontraście do ochrony na typowej dyskotece - to przeszkoleni profesjonaliści, działający pod hasłem "Stop narkotykom". Uwierzcie, ten festiwal jest bezpieczny. Byliśmy - widzieliśmy.

Według statystyk policyjnych, w trakcie 17 lat trwania festiwalu na jego terenie poniosły śmierć 4 osoby, a kilkanaście odniosło poważne obrażenia. W tym czasie przez festiwalowe pola przewinęło się prawie 3 miliony osób. Daje to jeden z najwyższych wskaźników bezpieczeństwa wśród europejskich festiwali stawiając Przystanek ponad m.in duńskim Roskilde. Mimo odmiennego zdania na ten temat managementu zespołu The Prodigy niedługo po zakończeniu 17. odsłony festiwalu udział w XVIII przystanku Woodstock zadeklarowali rockowi giganci tacy jak Anthrax czy Ministry. Dla nas brzmi to jak rekomendacja.

WOŚP jest niepotrzebna, w końcu mamy państwową służbę zdrowia

W dobie ostatniego internetowego konfliktu na linii socjalizm-liberalizm (rozumianymi i interpretowanymi bardzo dowolnie, zależnie od preferencji i stopnia oczytania użytkownika) często pojawia się argument, że skoro Polska jest krajem opiekuńczym, to dawanie pieniędzy na WOŚP jest niepotrzebne a wręcz szkodliwe, ponieważ (sic!) demotywuje to państwo do działania.

Mądrości domorosłych ekonomistów nie będziemy komentować zbyt długo. W każdym ustroju w którym mógłby powstać WOŚP, byłby on przydatny. Niezależnie od tego, jak wiele pieniędzy włożymy w sprzęt medyczny, szkolenia z pierwszej pomocy i medycynę, zawsze przyda się trochę więcej. Zawsze może się zdarzyć, że to wyposażenie po prostu będzie potrzebne. A biorąc pod uwagę, że wszystko to opiera się na dobrej woli ludzi (Orkiestra ma sponsorów, a wolontariusze nie biegają za darczyńcami z kijem), możemy śmiało nazwać WOŚP modelową inicjatywą z punktu widzenia liberała.

A odnośnie zarzutu, że budżet Orkiestry to tylko ułamek budżetu przeznaczonego przez państwo na ochronę zdrowia... Warto sobie przypomnieć, że z kasy państwowej trzeba także zapłacić lekarzom, personelowi medycznemu, utrzymać szpitale, zakupić leki... Na sprzęt nie zostaje zbyt wiele.

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy jest z gruntu zła

Na ten argument niestety nie mamy odpowiedzi. Ponieważ zawsze będą ludzie, których zdaniem będzie to złe, szkodliwe, niepotrzebne skreślić. Rozumiemy, że taki jest odwieczny porządek dziejów i zmienić się tego nie da. Mimo tego, trochę nam szkoda, że WOŚP nie może liczyć na ich pomoc.

Mimo tego, mamy wrażenie, że w tym roku po raz kolejny padnie rekord w liczbie zebranych pieniędzy. Co napawa nas dumą, i pokazuje, że Polacy potrafią być szczodrzy jak mało kto.

20 fotografii na 20-lecie WOŚP. Zobacz wszystkie finały! [FOTO] >>
Kliknij, by obejrzeć galerię

TOP 10 najlepszych upadków modelek>>
Kliknij, by obejrzeć galerię

Więcej o: