Ten gigantyczny statek pasażerski - wraz ze swoją siostrą 'Oasis of the Seas' - są obecnie największymi pływającymi obiektami turystycznymi. Ciężko nazwać ten luksusowy statek zwykłym promem - pod pokładem znajdziemy baseny, spa, boiska piłkarskie, pola golfowe, lodowiska, siłownie i wiele innych atrakcji. Oczywiście musiało się tam znaleźć także kasyno. A także aquapark i przedszkole.
Na pokładzie natomiast znajdują się m.in dwie sztuczne plaże, fontanny oraz park wielkości boiska piłkarskiego w którym rosną tysiące drzew i krzewów.
Gigant ma 360 metrów długości i ponad 60 szerokości. Wystaje na 72 metry ponad linię wody, zabiera 5400 pasażerów i 1000 osób załogi. Nietrudno uniknąć w tym przypadku porównań z Titanikiem. Bliźniacze okręty są zdecydowanie najbardziej bizantyjskimi konstrukcjami w naszym zestawieniu - są to po prawdzie pływające pałace.
Luksusowy statek przepływający pod Mostem nad Wielkim Bełtem. (fot. Wikimedia Commons)
Ten podejrzanie wyglądający wehikuł wbrew pozorom nie jest wyrzutnią rakiet ani wielką tubą na plakaty. To samobieżny dźwig - obecnie największy z największych - mogący rozwinąć ramię na 145 metrów. Co prawda żurawie stacjonarne i montowane na miejscu dźwigi gąsienicowe mogą wznosić ciężary dużo wyżej - jest to jednak jedyna tak wielka konstrukcja poruszająca się na kołach (i posiadająca własny napęd).
Maksymalny udźwig tego potwora wynosi 1200 ton. Porusza się na 18-tu kołach, z czego połowa to koła napędowe. Osiąga prędkość (sic!) 75 kilometrów na godzinę. Waży 108 ton, a dodatkowy balast - 202 tony.
Jest to nowa konstrukcja - została zaprezentowana na targach w roku 2007. Zdecydowanie robi wrażenie.
Ekranoplany to niezwykłe pojazdy, oparte na zasadzie efektu przypowierzchniowego. Według niej, jeżeli samolot znajduje się na wysokości będącej połową długości swojego skrzydła, ma on dużo większą siłę nośną - pozwalającą m.in na przenoszenie dużo cięższych ładunków.
Konstrukcje te są używane niemal wyłącznie na terenie byłego Związku Radzieckiego. Swego czasu planowano, że ich wojskowe wersje będą postrachem akwenów na całym świecie - w związku z tym powstawały coraz bardziej imponujące modele.
Najpotężniejszą z nich miał być 'Łuń'. Projekt 903, model ekranoplanu uderzeniowego, miał zatapiać jedną salwą dowolny okręt. Połączenie szybkości samolotu (rozwijał prędkość do 400 km/h) i siły uderzeniowej okrętu dało mu w USA pseudonim 'zabójcy lotniskowców'. Pierwsze loty tego cudu techniki odbyły się w 1987 roku. W 1991 projekt 903 został zawieszony - po rozpadzie ZSRR postanowiono porzucić prace nad tym niesamowitym wehikułem.
Obecnie maszyna znajduje się - z rozkradzionym wyposażeniem - gdzieś w dokach na Morzu Kaspijskim. Pokryta rdzą, wspomina swoją dawną chwałę. Pod tym adresem możecie zobaczyć zdjęcia zdezelowanego ekranoplanu >>>
Ta niesamowita konstrukcja powstała w czasach zimnej wojny, wzbudzając przerażenie wśród oficerów Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych. Długa na 175 metrów, zasilana dwoma reaktorami atomowymi i uzbrojona w 20 nuklearnych rakiet balistycznych, jest największym okrętem podwodnym kiedykolwiek przemierzającym morza i oceany.
Jednocześnie, 'Akuła' - jak nazywają okręt Rosjanie - jest jedną z najbardziej cichych i dyskretnych rosyjskich jednostek, co utrudnia jej wykrycie. Okręt uzbrojony jest w wyrzutnie torped, pociski, miny oraz 20 rakiet zdolnych przenosić ładunki nuklearne. Systemy bezpieczeństwa pozwalają mu na przetrwanie nawet ciężkich uszkodzeń, minimalizując ryzyko śmierci u załogi.
Najsłynniejszym 'Tajfunem' zdecydowanie jest fikcyjny okręt podwodny 'Czerwony Październik' opisany w książce Toma Clancy'ego.
Aby zakupić taki samolot, linia lotnicza musi wydać aż 375 milionów dolarów. Sama maszyna zabiera ponad 800 pasażerów, ma dwa poziomy i ponad 15 tys. kilometrów maksymalnego zasięgu. Krótko mówiąc: ze swoimi 72 metrami długości i prawie 80 metrami rozpiętości skrzydeł, jest największym samolotem pasażerskim świata.
Imponująco prezentuje się także wnętrze statku powietrznego. Podejrzewamy, że nawet lot w klasie ekonomicznej musi być niezapomnianym wrażeniem - w fotele wbudowane są wyświetlacze o przekątnej 10,6 cala posiadające wejście USB i wyjście słuchawkowe. Większość użytkowników samolotu zrezygnowała z instalowania maksymalnej ilości foteli, aby uczynić lot jeszcze bardziej komfortowym.
Ten 397-metrowy kontenerowiec jest największym statkiem w swojej klasie. Na pokładzie (według danych armatora) może przewozić dokładnie 14,770 kontenerów. Dzięki potężnemu Wartsila-Sulzer 14RTFLEX96-C - który jest obecnie największym pojedynczym silnikiem na świecie - 'Emma' osiąga prędkość 25 węzłów. Sam silnik jest technologiczną perełką, ważącą 2300 ton i generującą 82 MW mocy.
Przy pełnej prędkości i typowym ładunku wyhamowanie zajmuje mu 10 minut - w tym czasie pokonuje dystans około 8 kilometrów. Szybkie wyminięcie innego statku przez 'Emmę' jest praktycznie niemożliwe - z tego powodu, reszta jednostek stara się po prostu schodzić jej z drogi. Co ciekawe, do obsługi tego giganta wystarczy 13 członków załogi.
Największy statek który kiedykolwiek powstał na Ziemi - to robi wrażenie. Znany pod nazwami Seawise Giant, Happy Giant i Jahre Viking, TT Knock Nevis wypłynął w dziewiczy rejs w 1981 roku. Miał 458 metrów długości i prawie 70 szerokości. Nośność statku wynosiła 647 955 ton, dzięki czemu mógł jednorazowo przewozić 4,1 miliona baryłek ropy naftowej.
W 1986 roku został uszkodzony podczas wojny pomiędzy Iranem a Irakiem. Mimo tego, stoczni udało się go naprawić i wyremontować. W 2004 roku przerobiono go na pływający magazyn ropy naftowej, a w 2009 - zakończono jego eksploatację i wysłano do Indii w celu zezłomowania.
Co ciekawe, jednym z kapitanów gigantycznego statku był Polak - Wiktor Bąk. Swoją pierwszą wizytę na tankowcu skomentował następująco:
TT Knock Nevis, jeszcze jako Jahre Viking. (fot. stocznia Keppel)
Te niesamowite maszyny zostały stworzone tylko i wyłącznie dla potrzeb NASA, w celu transportowania rakiet i promów kosmicznych. Transportery te ważą po 2,721 ton, mają po osiem gąsienic, szerokość 35 metrów, długość 40 metrów i mogą zmieniać swoją wysokość w zależności od potrzeb: od 6 do 8 metrów.
Są to technologiczne cuda, używające laserowych systemów naprowadzających, jednocześnie regulując kąt pochylenia platformy, aby przewożony prom znajdował się pod stałym kątem 90 stopni. Dysponują kilkunastoma systemami silnikowymi - służącymi odpowiednio do jazdy na wprost, skręcania oraz regulacji nachylenia. Bak jednego transportera mieści 19 tys. litrów paliwa, a spalanie wynosi 350 litrów na kilometr.
Obecnie w użyciu są dwie takie maszyny - wybudowane w 1965 roku 'Hans' i 'Franz'. W trakcie eksploatacji przemierzyły już 4 tys. kilometrów. Niedługo czekają je poważne modyfikacje, mające przystosować maszyny do transportu rakiet Ares.
Ten gigant jest obecnie największym statkiem powietrznym świata. Bije na głowę swoich konkurentów we wszystkich kategoriach - zarówno długości kadłuba (84 m), rozpiętości skrzydeł (88,5 m) jak i ładowności (250 ton). Wybudowany m.in do transportu (na swoim grzbiecie) promów kosmicznych Buran (sic!), obecnie może przewieźć w swoim wnętrzu m.in pociąg metra.
Inżynierowie pracują teraz nad projektem olbrzymich bagażników - podobnych do tych na dachach samochodów - które można by przyczepić na miejscu przystosowanym do przewozu promu kosmicznego. Z ciekawostek - w ładowni An-225 mógłby bez problemu zmieścić się kadłub Boeinga 737.
To niesamowite urządzenie, przypominające postapokaliptyczne wizje rodem z 'Mad Maxa', jest opisywane jako koparka do prac odkrywkowych. Nazwa nie oddaje jednak w pełni tego, czym jest Bagger 288. Ten kolos o wysokości 96 metrów i długości prawie jednej czwartej kilometra potrafi wydobyć w ciągu dnia 240 tysięcy metrów sześciennych urobku. Gdyby zaczął kopać na boisku piłkarskim, pod koniec dnia znajdowałoby się ono 30 metrów niżej.
Koparka nie posiada własnego źródła zasilania, musi być podłączona do lokalnej sieci przesyłowej. Potrzebuje do pracy 16,56 megawatów energii elektrycznej. Waży 13,500 ton. Przez ogromne gabaryty i skomplikowany system napędowy, machina porusza się z maksymalną prędkością 0,6 kilometra na godzinę. Co zadziwiające, kopalniany gigant, dzięki odpowiedniemu rozłożeniu gąsienic potrafi poruszać się po trawie czy żwirze nie zostawiając olbrzymich kolein.
W roku 2001 Bagger całkowicie wyczerpał złoża w Hambach, gdzie stacjonował. 22-kilometrowa podróż do następnej kopalni kosztowała 15 milionów ówczesnych marek i wymagała kilku skomplikowanych operacji inżynieryjnych. Okazało się to być dużo bardziej opłacalne niż rozmontowywanie kolosa i składanie go na miejscu.
Choć nie rozumiemy, do czego dokładnie ma służyć LHC, budzi on w nas respekt. Jego najważniejsze części ułożone są w tunelu o długości 27 kilometrów, czyniąc go bezapelacyjnie największą maszyną świata. Jednak Wielki Zderzacz Hadronów to nie tylko to, co znajduje się pod ziemią. To gigantyczny naukowy kompleks, z instalacjami naziemnymi, laboratoriami i budynkami pomocniczymi.
Urządzenie ma za zadanie zderzać dwie przeciwbieżne wiązki protonów, powodując emisję cząstek elementarnych, wykrywaną później przez ultraczułe detektory. Fizycy przewidują, że dzięki LHC uda się odkryć hipotetyczny Bozon Higgsa (nawet nie chcemy pytać, co to jest).
Tymczasem, sama maszyna wraz ze wszystkimi swoimi technologicznymi nowinkami (jej komponenty to obecnie najbardziej skomplikowane urządzenia na świecie - wymagające ciągłego utrzymywania w temperaturze bliskiej zeru absolutnemu) kosztowała około 4,4 miliardy dolarów. Naprawy, konserwacja i eksploatacja LHC do tej pory pochłonęły 'zaledwie' 1,1 miliarda. Niestety, poziom skomplikowania Zderzacza sprawia, że awarie są częste i bardzo trudne do naprawienia. Mimo tego, największy na świecie projekt naukowy robi niesamowite wrażenie.
Pogłosek o tym, jakoby miał spowodować koniec świata, nie traktujemy poważnie. Przynajmniej do czasu EURO 2012. Potem rozważymy, czy coś jest na rzeczy...