"X Factor", "Bitwa na głosy" i "Must Be The Music. Tylko Muzyka" to trzy nowe show w polskiej tv. We wszystkich chodzi o jedno - o śpiewanie, które oceniają jurorzy. A jurorzy, jak to jurorzy. Mają być wyraziści, wygadani i w miarę ładni. Na śpiewaniu znać się nie muszą. I nie znają. Specjalnie dla Was heroicznie obejrzeliśmy wszystkie trzy nowe show. I zbadaliśmy poziom jurorów. Kto wkurza najbardziej? Kogo nie da się słuchać? Zapraszamy do lektury.
Dlaczego Kuba irytuje najmniej? Po prostu się do niego przyzwyczailiśmy. Ładnych parę lat temu zasiadał w jury niesamowicie popularnego "Idola" i tak wpisał się w krajobraz polskiej popkultury, że stał się trochę obojętny. Owszem, zdarzają mu się w "X Factor" dobre teksty, ale kiedyś był ostrzejszy. Być może korowód cierpiących dzieci, panów z pacynkami i cyrkowców w "Mam talent" nieco złagodził jego język.
Tak czy inaczej, Kubę Wojewódzkiego oceniamy jako najmniej nieznośną postać we wszystkich trzech show. Wciąż pamiętamy jego najlepsze teksty i liczymy na więcej.
Tak, Kora jest dziwna, ale nigdy ani jej, ani nam to nie przeszkadzało. W uczestnikach szuka oryginalności i artyzmu, więc często nie przebiera w słowach, jeśli coś jej się nie podoba. Ponadto - zaskakuje, czego nie można powiedzieć o pozostałych członkach jury "Must Be The Music". Kora, jak ma humor, zatańczy, pośpiewa disco polo, albo siarczyście zaklnie, jak w sobotnim odcinku.
Na scenę weszła grupa Nasty Crue, której lider i wokalista zapowiedział wykonanie utworu Bon Jovi z lat 80., aby pokazać, jak ciekawa była muzyka w czasach, gdy u nas hulał komunizm. Kora, delikatnie mówiąc, zdenerwowała się:
I coś się dzieje.
Eli Zapendowskiej nie da się nie lubić. Choć na koncie ma już "Idola" i "Jak Oni Śpiewają" Polsat nie wyobrażał sobie, by mogło jej zabraknąć w "Must Be The Music". Niestety, Zapendowska cierpi na to samo, co Wojewódzki - już nie jest taka ostra w sądach. Mimo wszystko oglądanie jej w telewizji nie boli tak bardzo.
Zapewne są w Polsce jeszcze ludzie, którzy nie mają zielonego pojęcia, kim jest Maja Sablewska. Śpieszymy z wytłumaczeniem. Maja zaczynała jako niania dzieci Natalii Kukulskiej, później została menadżerką Dody. Po rozstaniu Sablewska wzięła pod swoje skrzydła niejaką Marinę oraz Edytę Górniak. Pech chciał, że dostała propozycję z "X Factor" i nie mogła odmówić. Pokusa była zbyt wielka i tak znalazła się w programie.
Co można powiedzieć o niej jako jurorze. Zapowiadała, że będzie bardzo profesjonalnie podchodziła do swoich ocen, a skończyło się na: "super", "czysto", "bardzo mi się podobało" itp. Zapowiadała też, że nie chce być żadną celebrytką. I dlatego poszła do X Factor. Logiczne...
Czesław Mozil jest ostatnim członkiem jury TVN-owskiego "X Factor". Co jak co, ale trzeba przyznać, że stacja Waltera dokonała najlepszego wyboru składu sędziowskiego ze wszystkich pozostałych.
Chcemy wierzyć, że Czesław, znany dotychczas jako muzyk i, nazwijmy to tak, wokalista eksperymentalny, naprawdę zna się na swojej robocie i nie trafił do programu tylko po to, by bawić widzów wpadkami językowymi. A tych nie brakuje.
Nuda, nuda, nuda. Jest w show, ale równie dobrze mogłoby go nie być. Adam Sztaba to świetny dyrygent i aranżer i naprawdę nie rozumiemy, po co porzucać swoją działkę, w której jest się świetnym, aby stać się przeciętną i mało zauważalną postacią w "Must Be The Music". Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to... No właśnie.
Rzućcie w nas kamieniem, ale nie mieliśmy zielonego pojęcia, kim jest Alicja Węgorzewska, więc trochę poszperaliśmy. Okazało się, że to wokalistka operowa. Od zeszłego tygodnia cała Polska miała okazję poznać ją jako jedną z jurorów programu "Bitwa na głosy", który od samego początku zapowiadał się na porażkę.
Pani Alicja najczęściej przy komentowaniu chóralnych wykonań piosenek używa słów zrozumiałych dla małego odsetka Polaków. Gdy jeden z uczestników usłyszał coś na temat swojej diafragmy, to nie bardzo wiedział, czy go chwalą, czy krytykują, czy obrażają.
Przepis na sukces: jeden specjalista, jedna kontrowersyjna osobowość, jeden nijaki dyrygent i jeden młody człowiek, żeby wyrównać proporcje wieku. Tym sposobem do "Must Be The Music" trafił Wojtek Łozowski, znany jako Łozo - wokalista popowej formacji Afromental. Pełni on w jury rolę klasowego głupka - przesadnie się śmieje, wzniośle wzrusza, a jak jest potrzeba to robi z rąk wycieraczki.
Co Grażyna Szapołowska ma wspólnego ze śpiewaniem? Wydaje nam się, że nic, co skutecznie udowadnia w "Bitwie na głosy". Jest ona tam kimś w rodzaju Beaty Tyszkiewicz z "Tańca z gwiazdami".
Wypowiedzi aktorki nie mają absolutnie nic wspólnego z muzyką. Często nawet nie mają nic wspólnego z show. Czy mają coś wspólnego z czymś? Badamy tę sprawę.
Absolutne uosobienie antyjurora. Jagielski nie ma pojęcie o śpiewaniu, ale chętnie dzieli się swoimi odczuciami w tej materii. Ponadto, w każdym z dwóch odcinków popełnił taką gafę, że aż trudno w to uwierzyć.
W pierwszym niewidomą uczestniczkę z chóru Michała Wiśniewskiego zapytał: "Widzisz nas"? W drugim było ciut lżej, ale i tak nieźle. Zamienił się we wróżkę i przepowiedział jednemu z wokalistów przyszłość:
Czy naprawdę w Polsce nie ma lepszych ludzi do oceniania?