Pani Ela przypadkiem nadepnęła na ślimaka. Tak naprawiła mu pękniętą skorupkę [FOTO]

Można pomóc nawet w takim przypadku, wystarczy chcieć!

Spodobało Ci się?

Czy zdarzyło wam się kiedyś nadepnąć na ślimaka? To niezbyt przyjemne uczucie, zwłaszcza, że z reguły takie sytuacje kończą się dla tych mięczaków tragicznie.

Jednak nie dla tego, na którego nadepnęła przypadkiem dwa tygodnie temu pani Ela. Co prawda pękła mu muszelka, ale samemu ślimakowi na szczęście nic się nie stało. Kobieta sprawdziła w internecie, czy można "naprawić" jego skorupkę. Okazało się, że tak!

Jak wyglądał cały proces? Oddajmy głos pani Eli:

Zabrałam go zatem do domu, usunęłam pokruszone fragmenty skorupki, a Daniel wyciął odpowiedni kawałek z muszli nieużywanej (jej właściciel poszedł już do ślimakowego nieba). Przykleiliśmy plasterkiem tę protezę i wczoraj (po 2 tygodniach) plaster już mogłam usunąć. Przeszczep się przyjął - nowy fragment przyrósł do muszli, a szpary się zarosły. Jeden dzień na obserwację i przed chwilą zwróciliśmy mu wolność.

Sama bohaterka tej historii zachowuje się nad wyraz skromnie. Jak sama napisała :

Dziękuję wszystkim za bardzo miłe komentarze, ale muszę zauważyć, że to nie była opieka nad rannym łosiem. Ślimak to najmniej wymagający pacjent EVER. 20 minut na operację łatania muszli i później max 5 minut dziennie na wymianę żarełka, włączając w to spacer po ogródku w poszukiwaniu mlecza i babki. Bezkosztowo (przecież kawałek jabłka czy kilka płatków owsianych to żaden koszt) i bezwysiłkowo. Jeśli macie możliwość udzielić takiej pomocy ślimaczkowi to zachęcam gorąco, bo to nic trudnego, a dużo frajdy jeśli się uda

Naszym zdaniem pani Eli należą się ogromne brawa za udaną operację!

via GIPHY

Zobacz wideo