90-letni mieszkaniec podopoczańskiej gminy Drzewica mieszka tylko z kundelkiem o imieniu "Murzyn". Z relacji świadków wynika, że mężczyzna wyszedł z domu we wtorek, po godz. 15. i rowerem udał się w stronę lasu - podaje lodz.wyborcza.pl.
Zaniepokojone nieobecnością dziadka wnuczka i córka zadzwoniły na Komendę Powiatową Policji w Opocznie. Rozpoczęły się poszukiwania 90-latka. W akcję oprócz policjantów włączyli się strażacy i leśniczy.
- Córka i wnuczka zauważyły, że w obejściu nie ma "Murzyna". Zaczęły nawoływać zwierzę po imieniu (...) Po kilkunastu minutach zobaczyły biegnącego w ich kierunku czworonoga. Pies, który jak się okazało spędził z mężczyzną całą noc w lesie, zaprowadził rodzinę w miejsce, gdzie przebywał zaginiony - relacjonuje starszy inspektor Barbara Stępień, rzeczniczka prasowa opoczyńskich policjantów.
Okazało się, że staruszek znajdował się 5 km od domu. Żeby się ogrzać, przykrył się liśćmi i gałęziami i przytulił do kundelka. Po odnalezieniu został skierowany do szpitala. Na szczęście noc spędzona w lesie nie odbiła się źle jego zdrowiu.
Zobacz także: Kaczyński w Sejmie: "Jesteśmy ludzkimi panami"