Biegał nago po osiedlu. W trakcie interwencji policjantów zmarł. Na twarzy miał tajemniczy biały proszek

Prokuratura bada okoliczności śmierci mężczyzny, który zmarł podczas interwencji policji. 39-latek biegał nago po osiedlu na warszawskiej Białołęce.

Do tajemniczego i tragicznego w skutkach zdarzenia doszło na Białołęce. 11 czerwca około godziny 17:30 policjanci otrzymali zgłoszenie o mężczyźnie biegającym nago po osiedlu przy ulicy Skarbka z Gór na warszawskiej Białołęce.

Zastosowano wobec niego siłę fizyczną

Z zeznań policjantów wynika, że mężczyzna, który zgłosił zdarzenie wyjawił, że 39-latek miał zaburzenia psychiczne i bywał agresywny wobec sąsiadów. 

Gdy policjanci dotarli na miejsce, mężczyzna siedział na trawie, nie reagował na uwagi policjantów. - Był pobudzony i wulgarny wobec funkcjonariuszy - policjantki i policjanta, którzy przeprowadzali interwencję. Zgodnie z obowiązującymi w tym zakresie procedurami użyli wobec 39-latka środków przymusu bezpośredniego w postaci siły fizycznej oraz chwytów obezwładniających - informuje Sylwester Marczak, rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji. Wszystko, jak podkreśla, zgodnie z obowiązującymi procedurami. 

Jak dodaje, policjanci zauważyli, że mężczyzna ma ślady białego proszku na twarzy. Jak relacjonuje Marczak, policjanci położyli go na trawniku, twarzą do ziemi i założyli mu kajdanki. W pewnym momencie mężczyzna zaczął słabnąć aż w końcu stracił przytomność. 

- Policjanci zdjęli mu kajdanki, przewrócili na plecy i zaczęli reanimować. Resuscytacja była prowadzona na przemian przez policjantkę i policjanta. Poinformowali także pogotowie i dyżurnego. Na miejsce przyjechała załoga pogotowia. Niestety mimo natychmiastowej pomocy, mężczyzny nie udało się uratować - informuje Marczak.

Policjanci nie przekroczyli uprawnień

Na miejsce przybył prokurator, który nadzorował oględziny. Jak informuje Stołeczna Komenda Policji, już została przeprowadzona sekcja zwłok mężczyzny. Jak dodaje Marczak, do badań przekazano biały proszek, którego ślady znaleziono na twarzy zmarłego, a później również w jego mieszkaniu. 

Prokuratura północnopraska prowadzi również ekspertyzę toksykologiczną, by sprawdzić, czy mężczyzna nie był pod wpływem środków odurzających. 

- Funkcjonariusze nadal pozostają w służbie, a informacje którymi dysponujemy nie dają żadnych podstaw do podjęcia działań mających na celu ich zwolnienie. Należy podkreślić, że z informacji jakimi dysponujemy wynika, że sekcja zwłok nie wykazała żadnych urazów mechanicznych na ciele mężczyzny, a co za tym idzie użycie przez policjantów siły fizycznej nie wyrządziło żadnych obrażeń - podkreśla Marczak.

Dziewczynka złamała kręgosłup w wypadku drogowym. W szpitalu okazało się, że nie ma z nią rodziców

Więcej o: