1 września o godz. 19:50 na komendę w Wieliczce zadzwoniła matka 2,5-letniego dziecka. Poinformowała dyżurnego, że jej syn bawił się z kolegami w 10-hektarowym polu kukurydzy, po czym zniknął. W KPP w Wieliczce ogłoszono alarm i postawiono na nogi wszystkie okoliczne służby.
Jak informuje policja, w poszukiwania dziecka zaangażowało się setki osób. Wśród nich był pluton alarmowy z KWP z Krakowa. Zaalarmowani zostali także policjanci z komend powiatowych w Proszowicach, Brzesku, Myślenicach i Bochni. W sumie w akcji poszukiwawczej uczestniczyło około 90 policjantów, w tym przewodnik z psem tropiącym. Wykorzystano także drona z kamerą termowizyjną i 500 cywilów - mieszkańców pobliskich miejscowości.
Przeczesano pole kukurydzy, okolice rzeki Raba i sąsiednie miejscowości. Okoliczni mieszkańcy na bieżąco sprawdzili także tereny swojego gospodarstwa. W akcji nie pomagała pogoda - padał deszcz, do tego robiło się coraz chłodniej i ciemniej.
Matka dziecka mogła odetchnąć z ulgą dopiero o 23:45, czyli mniej więcej 4 godziny od złożenia zgłoszenia. Chłopiec został odnaleziony w polu porośniętym kukurydzą - około 600 metrów od miejsca w którym zaginął.
Dziecko było przytomne, lecz wyziębione i wystraszone. Razem z matką zostało przetransportowane quadem do pobliskiego wozu strażackiego, a stamtąd karetką pogotowia do szpitala. Na szczęście lekarz nie stwierdził żadnych obrażeń.
Policja dziękuje wszystkim służbom ratowniczym oraz okolicznym mieszkańcom, którzy licznie zaangażowali się w pomoc przy poszukiwaniach.