Zdzisław Beksiński został zamordowany w nocy z 21 na 22 lutego 2005 roku, dwa dni przed swoimi 76. urodzinami. Do zabójstwa doszło w mieszkaniu artysty, które mieściło się w Warszawie (Mokotów) przy ulicy Sonaty 6/314.
Zabójcą artysty okazał się wówczas 19-letni Robert K. z Wołomina. Mężczyzna oraz jego rodzina pracowali dla Beksińskiego - zajmowali się drobnymi naprawami oraz sprzątaniem. Wołominianin miał być szantażowany przez wierzyciela, u którego zadłużył się kilka miesięcy wcześniej podczas zabawy na dyskotece - informuje Polski Radio. Zanim zdecydował się wejść do bloku, w którym mieszkał malarz, długo się wahał. W końcu zadzwonił domofonem i podał się za swojego ojca. Kiedy stanął w progu, powiedział, że jego ojciec zagadał się z sąsiadką i za chwilę przyjdzie. Prawdę wyjawił dopiero wtedy, kiedy Beksiński zamknął drzwi.
Artysta odmówił udzielenia pożyczki i dodał, że powie o wszystkim jego rodzicom. Zadzwonił do nich, jednak ci nie odebrali. Ojciec Roberta, Krzysztof K., brał w tym czasie prysznic i nie słyszał dzwonka telefonu. Kiedy wyszedł z łazienki, zobaczył dwa nieodebrane połączenia. Próbował dodzwonić się do Beksińskiego, ale bezskutecznie. Zostawił więc nagranie głosowe na sekretarce. - Panie Zdzisławie, dzwonił pan przed chwilą do mnie. Czy coś się stało? Nie mogę się do pana dodzwonić. Halo, panie Zdzisławie! - miał powiedzieć cytowany przez "Gazetę Wyborczą"
Przeczytaj więcej podobnych informacji na temat kultury na stronie głównej Gazeta.pl.
Kiedy Krzysztof K. był w swoim mieszkaniu w Wołominie, jego syn Robert K. zadał malarzowi 17 ciosów nożem, które okazały się śmiertelne, a następnie z pomocą 16-letniego kuzyna wyniósł ciało malarza na balkon i próbował pozbyć się śladów zbrodni. Po zabójstwie ukradł z mieszkania dwa aparaty fotograficzne oraz płyty CD. Policji udało się zatrzymać mężczyznę dwa dni później. Wyrok usłyszał w 2006 roku. Został skazany za zabójstwo i pozbawiony wolności na 25 lat. Jego 16-letni kuzyn za "psychiczną pomoc w zabójstwie" trafił do więzienia na pięć lat.
Pogrzeb malarza odbył się kilka tygodni po jego śmierci - 8 marca 2005 roku. Został pochowany na Cmentarzu Centralnym w Sanoku. Spoczywa w rodzinnym grobowcu obok swojej żony Zofii, syna Tomasza, rodziców Stanisława i Stanisławy oraz dziadków Władysława i Heleny. Grobowiec został zaprojektowany przez Władysława Beksińskiego - znajduje się na nim wyłącznie nazwisko rodziny, nie ma imion ani dat narodzin i śmierci zmarłych.
Zdzisław Beksiński interesował się sztuką od najmłodszych lat. Już w szkole podstawowej zaczął rysować. Studiował architekturę, a następnie zafascynował się fotografią. W rolę modelki często wcielała się żona artysty. Beksiński tworzył czarno-białe zdjęcia, na których uwieczniał postacie w zaskakujących pozach np. skulone lub związane. Później zaczął tworzyć rzeźby z blach, drutu i metalu - jego dzieła można podziwiać w Muzeum we Wrocławiu. Zanim jednak zajął się malarstwem, powrócił do rysunku, który uwielbiał w dzieciństwie.
Rysował pół-abstrakcje, a następnie zaczął tworzyć zdeformowane postaci, które pojawiały się także na jego obrazach. Malować zaczął w latach 60. Swoich prac nie tytułował, aby nie narzucać odbiorcy interpretacji dzieła. Tworzył gównie fantastyczne, mroczne i katastroficzne postacie oraz scenerie. Pod koniec życia zajął się tworzeniem kompozycji na komputerze.