- Czekaliśmy na falę i nagle pojawiła się ta piana. Była całkiem przyjemna w dotyku i tak leciutka, że przypominała chmury - mówił 12-letni surfer Tom Woods, który wraz z kolegami spędził na plaży całe popołudnie.
Gigantyczna pas bąbelków miał ponad czterdzieści kilometrów szerokości. Takiego fenomenu nie odnotowano w Australii od trzydziestu lat - donosi "Daily Mail". Naukowcy wyjaśniają, że wodę spieniają prądy morskie. Istotna jest również duża ilość zanieczyszczeń (szczątki ryb i wodorostów, chemikalia, sól) wokół których tworzą się pęcherzyki. Bąbelki podróżują z prądem pod powierzchnią, a gdy docierają do wybrzeża, unoszą się z falą, tworząc pianę.
- Im potężniejszy prąd, tym więcej piany powstaje - tłumaczy ekspert. W tym wypadku zadziałały prawdopodobnie niezwykle silne sztormy, które odnotowano u wybrzeży Nowej Południowej Walii i dalej na północ.