Ciasto z haszyszem, skonfiskowane wcześniej w ramach całkiem innej sprawy, trafiło do policyjnej lodówki. Leżało obok porcji lunchu, podawanego aresztantom na komisariacie w miejscowości Goes. - Wyglądało jak pakiety z lunchem - powiedział rzecznik.
Kiedy w pół godziny po pomyłkowym lunchu funkcjonariusze przyszli do celi hodowcy konopi, aresztant poinformował ich, że dostał coś, czego dawać mu nie powinni. Ciasta tylko spróbował. - To czysty przypadek - wyjaśniał rzecznik Don.