Podejrzana placówka znajduje się w mieście Curepto. 29 lutego prezydent Michelle Bachelet przecięła wstęgę i oficjalnie zainaugurowała działalność szpitala. U jej boku stał Gerardo Herrera - dyrektor regionalnego Departamentu Zdrowia. Wszystko byłoby dobrze, gdyby sprawą nie zainteresowały się chilijskie media.
Po kilku tygodniach dziennikarze wykryli, że szpital nie miał własnych łóżek (wszystkie były wypożyczone), a co najmniej jeden z przebywających w nim "pacjentów" był podstawionym członkiem personelu.
- Nie można okłamywać 10 000 mieszkańców Curepto, tak jak nie można okłamywać prezydenta - powiedział Francisco Vidal, rzecznik Bachelet. - Otwieranie szpitala, gdy nie był jeszcze gotowy, było głupotą - przyznał i natychmiast wskazał winnego. - Herrera dał gwarancje na piśmie, że prace w placówce zostały zakończone - stwierdził. Los dyrektora był przesądzony. Herrera otrzymał dymisję.
W szpitalu w Curepto na razie nie ma łóżek. Wypożyczone oddano, a własne nie dojechały. Za to otwarcie już było...