Wypadek wydarzył się w 2002 roku w pobliżu zachodnich wybrzeży Szkocji. Według raportów, które teraz pojawiły się w brytyjskiej prasie przyczyną były podstawowe błędy popełnione studentów szkoły morskiej.
Czy mogli ich uniknąć? Na rozkaz swoich przełożonych sterowali okrętem z atomowym napędem z wyłączonym systemem nawigacji satelitarnej . Kierowali się wyłącznie mapą, na którą zmiany kursu nanoszone były za pomocą kalki technicznej i karteczek samoprzylepnych. To nie mogło się udać...
- Mapa stała się zupełnie nieczytelna... Popełniono podstawowe błędy przy ustalaniu pozycji - można przeczytać we fragmentach raportu brytyjskiego ministerstwa obrony , który opublikowały wczoraj ''Daily Telegraph'' i ''The Times''. Źle obliczono również prędkość.
Półtorej minuty przed uderzeniem ktoś z członków dowództwa zwrócił uwagę na groźną sytuację. - Musimy zmienić kurs. To jest zbyt niebezpieczne - miał powiedzieć. Ale było już za późno. Ważący ponad 5 tys. ton rozbił się o dno morskie na głębokości 50 metrów .
Na szczęście wypadek zakończył się stosunkowo niegroźnie - trzech marynarzy zostało lekko rannych. Reaktor atomowy nie został naruszony, ale naprawa okrętu kosztowała 5 milionów funtów. - Atomowe okręty mogą przeprowadzać tego typu ćwiczenia, tylko jeśli system nawigacji jest niezawodny - dodaje na koniec raport ministerstwa.