Norweska posłanka Sarah Khaen w ciągu ostatnich lat wydała kilkaset tysięcy norweskich koron na telefony do wróżek... Oczywiście - używała służbowego telefonu.
Rachunek telefoniczny Khaen za jeden kwartał miał ponoć wynieść 48 tysięcy norweskich koron, czyli ok. 6 tysięcy euro . Jej koledzy posłowie na rozmowy wydawali średnio dwa razy mniej. Sprawę opisał tabloid "Verdens Gang".
Jak donosi norweski tabloid, w pewnym momencie posłanka tak często dzwoniła po porady, że same wróżki prosiły ją by przestała się z nimi kontaktować .
Khaen długo zaprzeczała tym doniesieniom. W końcu wydała oświadczenie, w którym przyznała, że duża część rachunków to koszty rozmów z wróżkami. Posłanka zapewniła, że bardzo żałuje tego co zrobiła i zwróci pieniądze za rozmowy, które nie miały nic wspólnego z wykonywanie jej obowiązków.
Podobno zapewniła także, że nie będzie ubiegać się o reelekcję.