W coraz bardziej zaciętych wyborach prezydenckich w USA stanęli przeciwko sobie republikanin John McCain i demokrata Barack... Osama? Na takiego kandydata partii demokratycznej zagłosować mogli wyborcy korzystający z możliwości wskazania kandydata przed właściwymi wyborami.
Jak się okazało, to nie nowa postać w amerykańskiej polityce, za "Osamę" odpowiedzialna jest pospolita literówka! Błąd został zdemaskowany i opisany przez jeden z głównych dzienników ukazujących się w hrabstwie Albany. Biuro wyborcze, które zajmowało się przygotowaniem kart do głosowania wydało oświadczenie, w którym przeprosiło za błąd, jednak nie przyznało na czym on właściwie polegał.
- To zwykła, ludzka pomyłka, bardzo niefortunna. To oczywiście wielki wstyd dla naszego biura. Chcielibyśmy cofnąć czas i naprawić ten błąd - powiedział Edward McDonough, demokrata pracujący w biurze wyborczym.
Gdy błąd został odkryty, wysyłanie kart do głosowania zostało natychmiast wstrzymane. Wydrukowano nowe karty i rozesłano je do pozostałych wyborców, czyli do około 300 osób. Głosujący, którzy dostali błędnie wydrukowane karty mogą zwrócić się o nowe, albo pozwolić, aby głos na "Osamę" trafił tam gdzie powinien, czyli do Baracka Obamy.
- Cieszę się, że urzędnicy pracują nad poprawieniem tego błędu. Zakładamy, że takie wpadki nie będą się powtarzać - powiedział przedstawiciel sztabu wyborczego kandydata demokratów.
ZOSTAŃ Z NAMI:
"Barack Obama to syn białego mężczyzny i... czarnego mężczyzny"