- Wczoraj przyleciałem do Warszawy razem z moja narzeczoną. Od wieczora nie opuszczali nas fotoreporterzy. Dziś od rana jeździ za mną czarne BMW. Ciekawe życie prywatnej osoby - pisze Kazimierz Marcinkiewicz na swoim blogu .
Zwykli paparazzi? A może agenci obcego wywiadu? Kto siedzi za kierownicą tajemniczego pojazdu i śledzi każdy krok Marcinkiewicza , możemy się tylko domyślać. Pana premiera pocieszamy: lepsze czarne BMW od czarnej Wołgi. Naprawdę.
POLECAMY:
Przegląd prasy kolorowej. Kolorowa alternatywa dla szarych niusów. Codziennie.