Pilot musiał lądować na wodach zatoki

Samolot uległ uszkodzeniu w czasie startu, zepsuł się silnik. Pilot uznał, że nie zdoła dolecieć do lotniska i zdecydował się na wodowanie. Nikomu nic się nie stało. Brzmi znajomo? Słynny manewr Chesley'a Sullenbergera z rzeki Hudson powtórzył Steve Bolle, który wylądował niewielkim samolotem na wodach zatoki Darwina w północnej Australii.   

Awaryjne lądowanie na plaży

Awionetka Piper Chieftain jest wprawdzie mniejsza, ale zadanie do łatwych nie należało i wymagało kunsztu. Na pokładzie dwusilnikowego samolotu znajdowało się sześciu pasażerów, pracowników firmy komputerowej CSG oraz pilot Steve Bolle - informuje serwis BBC.

Tuż po oderwaniu się samolotu od ziemi pilot zgłosił problemy. - Powiedział, że w czasie startu jeden z silników stracił moc. Zgodnie z procedurami wyłączył silnik i nie był w stanie zawrócić na lotnisku, więc musiał lądować na plaży - opowiada przedstawiciel firmy CSG, Denis MacKenzie reporterowi ''Sydney Morning Herald''.

Awionetka bezpiecznie wylądowała na wodach zatoki Darwina ok. 200 metrów od brzegu. Woda w tym miejscu ma zaledwie ok. 0,5 m głębokości - pasażerowie i pilot wyszli na ląd o własnych siłach.

Nie wiadomo jeszcze, co było przyczyną awarii silnika, ale jedno jest pewne: pilot wykazał się nie lada umiejętnościami. - Był bardzo spokojny - zapewnia McKenzie.

POLECAMY:

Urząd ujawnił nagranie rozmów z wieżą przed lądowaniem na rzece Hudson

Pilot robił zdjęcia z kokpitu w czasie lądowania i startu. Ma kłopoty...

Więcej o: