Pijany minister wszczął bójkę na lotnisku

Obsługa lotniska we Frankfurcie nad Menem musiała alarmować policję: - Ktoś sprawia nam kłopoty i twierdzi, że jest ukraińskim ministrem spraw wewnętrznych. 

Nie tylko twierdził. Awanturę na lotnisku we Frankfurcie wszczął prawdziwy (i pijany) ukraiński minister spraw wewnętrznych Jurij Łucenko - podał w środę niemiecki dziennik "Bild". Konieczna była interwencja policji.

Łucenko oraz jego 19-letni syn mieli w poniedziałek po 18.00 przesiąść się we Frankfurcie na samolot do Seulu. Jednak ich zachowanie zwróciło uwagę personelu na lotnisku. Wezwano kapitana samolotu , który uznał, że mężczyźni są zbyt pijani, żeby wejść na pokład maszyny.

Wtedy niedoszli pasażerowie zaczęli głośno awanturować się, nie przebierając w słowach. Na miejsce przybyli funkcjonariusze, ale to tylko pogorszyło sytuację. Łucenko i jego syn zaczęli rzucać telefonami komórkowymi , doszło do przepychanek. Szczególnie agresywny młody Łucenko musiał zostać zakuty w kajdanki.

Kontrola wykazała, że chłopak miał 3 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Łucenko zasłonił się immunitetem dyplomatycznym i nie musiał dmuchać w alkomat. Zażądał przybycia przedstawiciela niemieckiego rządu oraz przeprosin.

Wtedy z misją dyplomatyczną pośpieszył na lotnisko wiceszef policji landu Hesja Guenter Hefner. Po godzinnej rozmowie zgodzono się wycofać doniesienia o stawianiu oporu i obrazę funkcjonariuszy oraz nie ujawniać incydentu, by pan minister nie miał problemów w swoim kraju. To ostatnie, jak widać, nie do końca się udało...

Jak relacjonuje "Bild", dopiero po 1.00 w nocy Łucenko i syn opuścili areszt na lotnisku we Frankfurcie, a we wtorek wieczorem odlecieli - prawdopodobnie trzeźwi - do Seulu.

Doniesienia dziennika potwierdził w środę agencji dpa rzecznik policji w porcie lotniczym we Frankfurcie nad Menem. Natomiast MSW w Kijowie dementuje informacje.

POLECAMY:

Czy wyglądało to tak? Epidemiolodzy ostrzegali... (wideo)

"Bóg nam dał numer 1" i inne "fajne" hasła wyborcze - sondaż

Więcej o: