Polityczna kariera rzecznika MON nabrała niesamowitego rozpędu. Po otrzymaniu złotego medalu za zasługi dla obronności kraju, został członkiem rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej. A kwalifikacje? No cóż...
Nie od dziś wiadomo, że czasem wystarczy kogoś znać, żeby dostać dobrą posadę. Wszyscy wiemy, że tak to działa od setek lat.
Czasem jednak przychodzi moment przesytu. Złoty medal za zasługi dla 26-latka? No trudno. Ale posada w radzie nadzorczej państwowej spółki? No bez przesady...
A tak miało być pięknie, tak transparentnie i godnie...
Specjalnie dla rzecznika MON zmieniono nawet statut Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Dzięki temu nie musi mieć już wyższego wykształcenia albo specjalnego egzaminu, żeby zasiadać w radzie nadzorczej.
Misiewicz trafił też na Wikipedię. Od kilkunastu godzin toczy się tam zażarta dyskusja, czy w ogóle tam powinien być. Padają też porównania do Nikodema Dyzmy...
Czy to pierwszy beneficjent najnowszego programu rządowego ''Rośnij z Antonim''?
Tymczasem minister Macierewicz odwołuje dowódcę GROMu i inspektora wojsk specjalnych. Powody odwołania pozostają nieznane.
Antoni Macierewicz mebluje swoje otoczenie, spółki państwowe i wojsko dokładnie tak, jak chce.
Przypadek Bartłomieja Misiewicza to jednak dla niektórych swego rodzaju światełko w tunelu. Jeśli wam też mama zawsze powtarzała, żeby dobrze się uczyć i robić kolejne dyplomy, bo ''bez tego nie znajdzie się dobrej pracy w Polsce'', to spójrzcie na rzecznika MON. Jeszcze bez licencjatu, ale za to już z medalem i w radzie nadzorczej. Można? MOŻNA.
Zapytany o swoje doświadczenie Misiewicz mówi, że stoi za nim 10 lat pracy dla Antoniego Macierewicza. A to, że ma teraz 26 lat, nie ma żadnego znaczenia.
Złośliwi doszukują się też takich kwalifikacji...
Jak to było? Nie matura, lecz chęć szczera zrobią z ciebie... członka rady nadzorczej.
Jak to było? Nie matura, lecz chęć szczera zrobią z ciebie... członka rady nadzorczej.
Jak to było? Nie matura, lecz chęć szczera zrobią z ciebie... członka rady nadzorczej.