Wiele można powiedzieć o obecnych rządach, ale na pewno nie to, że są nudne. Zastanawialiście się, ile może się wydarzyć w ciągu zaledwie JEDNEGO miesiąca? Specjalnie dla Was przygotowaliśmy podsumowanie wydarzeń z całego lutego w MEMACH.
W tym miesiącu zaczęło się od jakże interesującego pomysłu, by stolica stała się jeszcze większa.
Zgodnie z nowym pomysłem PiS, Warszawa miałaby stać się nawet 3 razy większa. Do miasta miałyby zostać dołączone okoliczne gminy. I choć faktycznie, dzięki temu w końcu coś za rządów PiS by urosło (poza długiem publicznym), to komentarze płynące z różnych stron sugerują, że to nie jest dobry pomysł. Prezydent Warszawy mówi wręcz o rozbiorze miasta, bo w ten sposób PiS mógłby dokonać zmiany ordynacji wyborczej i całkowicie przejąć samorząd miasta. Niemniej w sieci pojawiły się tez różne komentarze do tej sytuacji.
A kiedy już Warszawa będzie wielka, to nic nie będzie stało na przeszkodzie, by była jeszcze większa.
Ledwo wszyscy zdążyli sobie przyswoić, że stolica będzie rosła, gruchnęła wiadomość jakoby Bartłomiej Misiewicz miał zostać zwolniony ze swojego stanowiska w MON - jego nazwisko zniknęło bowiem ze oficjalnej strony rządowej. Niemniej szybko okazało się, że to tylko panika i ogólna dezinformacja, bo rzecznik pojechał tylko na urlop.
Kiedy Bartłomiej Misiewicz wypoczywał od trudów pełnionych na co dzień obowiązków, do Warszawy (ale jeszcze tej małej), przyjechała kanclerz Niemiec Angela Merkel. 7 lutego spotkała się z premier Polski, Beatą Szydło...
Kanclerz Niemiec spędziła ten dzień bardzo pracowicie - spotkała się z Jarosławem Kaczyńskim, premier Beatą Szydło i prezydentem Andrzejem Dudą. Na dokładkę postarała się tez o spotkania z przedstawicielami opozycji - przewodniczącym PO Grzegorzem Schetyną i przewodniczącym PSL Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem. A na sam koniec udała się na oficjalną kolację wydaną przez premier Szydło w Pałacu na Wyspie w Łazienkach Królewskich.
Atmosfera ponoć była bardzo przyjazna!
Choć złośliwi mają swoje zdanie, jak tak naprawdę wyglądały rozmowy.
W międzyczasie pan Misiewicz zdążył dostać subtelną burę od jednego z generałów, którzy niekoniecznie rozumieją dlaczego ten młody, przedsiębiorczy człowiek ma tak wysoką pozycję w MON.
Generał Waldemar Skrzypczak powiedział w 'Kropce nad i', że w armii ''na pewno by się nadawał do pracy w kuchni''.
Niestety, polskie PKB nie ma się ostatnio najlepiej. Nie to nam obiecywał pan minister. Ale i na takie trudności znajdzie się wytłumaczenie.
Niepokojące doniesienia o stanie polskiej gospodarki? I na to znajdzie się pewnie jakiś sposób. W lutym AD 2017 Grzegorz Ksepko, wiceprezes spółki Energa, przy okazji były działacz PiS na Pomorzu, oddał Energę na początku miesiąca pod opiekę Matki Boskiej.
W tym miesiącu minister Waszczykowski wygłosił też swoje expose. Mówił w nim o swoich licznych sukcesach. Co ciekawe, nie wszyscy są tak samo entuzjastycznie nastawieni, jak on.
Nie wiedzieć czemu, wiele osób pozostaje sceptycznych wobec szefa MSZ. A przecież to on odkrył San Escobar!
W tym miesiącu ukazał się też intrygujący wywiad z prezesem Jarosławem Kaczyńskim. Trochę się już pogubiliśmy w tym, jak to jest z tą opozycją.
''Długo'' nie słyszeliście nic o MON? To na pewno Was ucieszy, że wraca tam do pracy młody Edmund Janniger, który dość szybko zakończył swoją współpracę z Antonim Macierewiczem za pierwszym razem. Może tym razem pójdzie lepiej?
Pan Misiewicz wrócił z urlopu i znowu zrobiło się o nim głośno. Tym razem poszło o specyficzny wojskowy savoire-vivre. Jako, że nie ma stopnia wojskowego, żołnierze nie powinni mu raczej salutować, co nie powstrzymuje części z nich przed czynieniem mu wszelkich honorów.
Ale dość tej polityki, choć na chwilę. Przypominamy, że w lutym było przecież święto wszystkich zakochanych.
Okazało się też, że zdaniem Antoniego Macierewicza w pracach komisji smoleńskiej powinno brać udział NATO. Miałoby pomóc wyjaśnić przyczyny katastrofy.
Zaczęła też krążyć informacja, jakoby Jarosław Kaczyński wspomniał coś o tym, że Polska mogłaby wysłać za Donaldem Tuskiem europejski list gończy.
Wróciła też sprawa awaryjnych tabletek antykoncepcyjnych ''dzień po''. Przez krótki czas były dostępne bez recepty, ale zdaniem ministra zdrowia są bardzo groźne i nastolatki łykają je jak cukierki. Dlatego powinny być znowu przepisywane tylko i wyłącznie za zgodą i wiedzą lekarza. Który, jak wiadomo, zawsze może powołać się na klauzulę sumienia.
W lutym warszawska Legia grała mecz z holenderskim Ajaksem. Grupa kibiców z Holandii zatrzymała się w warszawskim hostelu. Kiedy bawili się w klubokawiarni 'Chmury', wpadła tam zamaskowana grupa pseudokibiców i zdemolowała lokal.
Tylko o panu prezydencie było w tym miesiącu jakoś cicho. Na szczęście pojawił się taki obrazek, żeby nam o nim przypomnieć.
Do pieca dołożył też minister Szyszko. To za jego sprawą jak kraj długi i szeroki lecą wióry. ''Prywatna własność'' korzysta ze swojego niezbywalnego prawa i wycina ''prywatne'' drzewa na ''prywatnym'' terenie.
W efekcie drzew w Polsce jakby coraz mniej. Ale tu znów interweniował sam Jarosław Kaczyński. Już zapowiedział, że ustawa zezwalająca na wycinkę jest zła i będzie zmieniona.
Niektórzy szukają głębszego sensu w bezsensownej wycince drzew. Inni twierdzą, że to wszystko zawdzięczamy lobby deweloperów.
Prawo Szyszki na wycinanie wszystkiego, co się da, przegłosowano podczas słynnych, grudniowych obrad w Sali Kolumnowej.
Pamiętacie o czymś takim, jak smog? Wycinka drzew na pewno pomoże zwalczyć ten problem. Rodacy jak jeden mąż zaczną palić w swoich piecach przyjaznym dla środowiska opałem, a nie odpadkami.
Słyszeliście już o najnowszej obrazoburczej sztuce w ''Teatrze Powszechnym''? Na pewno słyszeliście. Ale jesteśmy przekonani, że nie znacie nikogo, kto na niej był. Sztukę grają w jednym teatrze w Polsce, co oznacza, że szanse na to, że ktoś wam znany ją obejrzy, są jednak mizerne. Na szczęście z pomocą przychodzą dziennikarze, którzy również na sztuce nie byli, ale mimo to bez problemu są w stanie ją opisać ze szczegółami. Jest skandal? Jest. Jest głośno? Jest. Czy nie o to chodziło?
Smakowały Wam w tym roku pączki? Na pewno tak!
Jarosław Kaczyński z tego słynie, że dzieli ludzi na różne kategorie i robi to w bardzo literacki sposób. Był już "element animalny", był "gorszy sort", a teraz doszli ''ludzcy panowie''. Do tej grupy naturalnie należy rząd, który - choć mógł - to nie skorzystał z prawa do użycia siły podczas grudniowych protestów opozycji w Sejmie.
Co tym razem takiego konkretnie powiedział prezes PiS? Na posiedzeniu Sejmu Jarosław Kaczyński nazwał siebie i polityków PiS "ludzkimi panami".
Opozycja już zarzuca Kaczyńskiemu dzielenie Polaków na ''panów'' i ''chamów'', albo - jeszcze brutalniej - na ''panów'' i ''podludzi'', choć tego ostatniego najpewniej prezes PiS wcale nie miał na myśli.
Nie zapominajmy, że luty to w tym roku też rozdanie Oscarów. ''Smoleńsk'' niestety bez nagrody.