To się dopiero porobiło! Jan Szyszko się doigrał - 23 marca Sejm rozpatrzy wniosek PO o wyrażenie wobec niego wotum nieufności. Wszystko za sprawą wprowadzonych na początku roku przepisów ułatwiających wycinkę drzew na prywatnych posesjach.
Od początku roku w całej Polsce trwa wielka ''rzeź'' - firmy zajmujące się wycinką nie nadążają ze zleceniami. A na głowę ministra środowiska, który wpadł na taki pomysł, sypią się grady oskarżeń. I memy. Tych ostatnich nie zabrakło - bo oburzenie jest zaiste wielkie. Przypominamy te najlepsze!
W całej Polsce tnie się drzewa, a ludzie są oburzeni. W sprawie przepisów wypowiedział się nawet sam Jarosław Kaczyński i obiecał, że będą bardziej restrykcyjne.
Doszło nawet do tego, że sadzenie nowych drzewek może być brane za antyrządową akcję - skoro minister pozwala je ścinać...
Minister środowiska wszystkim będzie się kojarzył pewnie już tylko z wycinaniem drzew.
Co się stanie, kiedy znikną wszystkie drzewa?
Chociaż Jarosław Kaczyński jest przeciwny powszechnej wycince drzew, minister środowiska Jan Szyszko pozwala sobie z nim nie zgodzić. Czy jego dni w rządzie są policzone po takich słowach? Popieram i popierałem ten projekt, który jest bardzo dobry - mówił minister w programie ''Minęła 20'' w TVP Info.
Co już zostało ścięte, to odrośnie dopiero za kilkadziesiąt lat. Chyba, że zostanie zabudowane...
Dlaczego drzewa poszły pod topory i piły? Odpowiedź jest prosta - bo na to pozwolono dekretem Szyszki, przegłosowanym podczas słynnego ''głosowania'' w Sali Kolumnowej.
Minister Szyszko bez wątpienia przejdzie do historii. Ale raczej nie będzie w niej bohaterem pozytywnym...
Projekt ministra Szyszki był tak dobry, że aż opozycja chce odwołania ministra z jego funkcji. Bo
Bo kto to widział, żeby minister środowiska zajmował się ochroną przyrody...
Slogan z czasów Euro 2012 nabrał nowego znaczenia.
Nad projektem LEX SZYSZKO na pewno pracowali eksperci.
W Polsce jest przecież dużo drzew. To chyba nic się nie stanie, jeśli trochę się ich wytnie? - pomyślał zapewne pan minister, kiedy zmieniał przepisy.
Od 1 stycznia obowiązują zliberalizowane przepisy dotyczące wycinki drzew na prywatnych posesjach, zgodnie z którymi właściciel nieruchomości może bez zezwolenia wyciąć drzewo na swojej działce. Co istotne, jeżeli wycinka nie jest związana z działalnością gospodarczą, obwód drzewa nie ma znaczenia. Nowe prawo, nazwane "Lex Szyszko" spowodowało, że w całym kraju zaczęto masowo wycinać drzewa. Efekt? PiS złożył projekt nowelizacji ustawy. Przewiduje on dwie znaczące zmiany:
- każdy kto zechce wyciąć drzewo na swojej działce, będzie musiał to zgłosić do urzędu gminy podając dane działki i dokładne informacje, co chce usunąć. Gmina nie będzie mogła kwestionować naszej decyzji, nie będzie mogła też wstrzymać wycinki
- to nie koniec obostrzeń - przez 5 lat po wycięciu drzewa nie będzie można sprzedać tej działki pod działalność gospodarczą. Ma to zapobiec sytuacjom, w których deweloperzy pozyskiwali w ten sposób tereny inwestycyjne
Co się stało, to się już nie odstanie.
Cała sytuacja wygląda dość paradoksalnie.
Jak widać, polska gospodarka stawia nie tylko na węgiel, ale również na drewno.
#LexSzyszko, czyli zgoda na wycinkę drzew na prywatnym terenie bez starania się o pozwolenia, najprawdopodobniej w najbliższym czasie spowoduje zagładę znacznej części drzew w Warszawie. To już się zaczęło. Tak wyglądał przed i po weekendzie Urząd Dzielnicy Śródmieście w stolicy. Widzicie ''drobną'' różnicę?
Poglądy ministra środowiska wyglądają na skamieniałe w XX wieku.
Wycinka oczywiście trwa pod hasłem ''ochrona środowiska''.