Funkcjonariusz bez zastanowienia zadzwonił pod numer 997. Reakcja była błyskawiczna, patrol znalazł autora graffiti kilka ulic dalej – podaje policja.
31-latek swoje "dzieło" podpisał nazwiskiem i z tego właśnie jest też znany elbląskiej policji. Mężczyzna ma w zwyczaju robić pod swoimi graffiti robić ten sam znaczek, który przedstawia jego nazwisko. Nie było trudno powiązać go zdewastowaną ścianą.
Przy zatrzymanym znaleziono również foliowe zawiniątko z roślinnym suszem. Po przeprowadzeniu testu okazało się jednak, że nie jest to marihuana.
Mężczyźnie może grozić nawet 5 lat więzienia, policja bowiem przyjęła już zawiadomienie o akcie dewastacji. Sprawę pogarsza też fakt, że kościół na którym zrobił graffiti, jest wpisany do rejestru zabytków.
Policjanci sprawdzą też, ile więcej elewacji Sebastian zamalował w charakterystyczny dla siebie sposób.
A TERAZ ZOBACZ:
To się nazywa mieć pecha. Jednym nieuważnym ruchem wywołał efekt domina w sklepie RTV